Leszek Długosz o domach

Z czym kojarzy się panu słowo „dom”?

Dom, czyli adres… Adres bieżący, a jednocześnie punkt odniesienia, miejsce przyjazne i znane. Ten dom mnie zna, wie o mnie co chce wiedzieć, a jednocześnie ja także  go znam. Jesteśmy związani wspólną przeszłością, być może nawet pochodzeniem. Na ogół jest to dom rodzinny. Jest pierwszym gniazdem,  zawsze nieusuwalnym. To do niego się wraca. Nawet jeśli już nie istnieje, pozostaje w emocjach, odniesieniach, to miejsce, które nas ukształtowało. Następny  dom, to ten , (adres) , który my już  wykreowaliśmy i który, być może, dla Następnych będzie też  tym  - „ punktem odniesienia”.

Jak wygląda pana wymarzony dom?

      Nie mam ścisłej  określonej  wizji. Gdybym mógł , chciałbym, by było to pomieszczenie raczej stare niż nowe, bezwzględnie w otoczeniu przyrody, z ogrodem, przestrzenią wokoło. Nie chodzi o dom wykreowany od nowa, stworzony na zamówienie . Mógłby to być już dom wcześniej służący,  stary, przez innych kiedyś zamieszkiwany.

     Co ja w nim widzę ? Powinien mieć jedno wielkie pomieszczenie, moje miejsce, pracownię – salon, z kątem gdzie można usiąść z przyjaciółmi, spotkać się, biesiadować. To miejsce ma łączyć dwie funkcje – właśnie pracy i możliwości towarzyskiego spędzania czasu. Ten dom powinien mieć też raczej stary wystrój, bo tak jest teraz u mnie – mam sprzęty, meble, które mi przyniosło życie. Właściwie nic nie kupowałem, oprócz oczywistych rzeczy, otaczają mnie  sprzęty przekazane, zdobyte, wynikające z mojej biografii. Znam ich opowieści . Bezwzględnie musi być fortepian , powinny być obrazy i koniecznie weranda, z drewna, z piękną lampą, gdy wieczór.. i  otwarta na świat i słońce za dnia. Ach naturalnie   trochę zieleni... Jakieś dwie trzy większe  rośliny i permanentna   na stole  dyżurująca „ zielona deputacja” przybywająca  – z ogródka, z pola , z lasu.. Co tam aktualna pora roku podrzuca.

Najważniejsze pomieszczenie w domu?

    Dla mnie to właśnie to  pomieszczenie, które nazywam pracownio – salonem.  Część, gdzie pracuję i jednocześnie można odpocząć. Kiedy zniechęci mnie pisanie, przesiadam się do fortepianu, a kiedy fortepian mnie znuży, siadam przy biurku. To wszystko, czego potrzebuję do dobrego samopoczucia. Oczywiście, wokół powinny być półki z książkami, by mieć je pod ręką, choć we współczesnych czasach coraz częściej sięga się po wiedzę, zawartą w Internecie. Naturalnie,  nieusuwalny już laptop, aparatura odtwarzająca muzykę.

      Zapomniałem , a to nie wybaczalne , o psie ! Tuż , obok ... Nawet nielegalnie sadowiącym się na kanapie . ( To zakazane !) Myślę że jakiś kot też  całkiem dobrze czułby się  z nami razem i mógłby wnieść sporo interesujących propozycji. O... dzwonek do drzwi ?   Ktoś zapowiedziany, albo i nie, od czasu do czasu powinien przecież  wpaść ?

Rozmawiał: Robert Rusek