Algi w każdym domu
Tendencja jest wyraźna, nie sposób już uznać, że mamy do czynienia z jednorazowym konceptem projektanta wyraźnie spragnionego eko-sławy. Nie, rozwiązania z worodostami, które oczyszczają powietrze bezpośrednio w ludzkich siedzibach, pojawiają się coraz częściej. Przed dwoma tygodniami pisaliśmy o koszach wypełnionych mieszaniną alg, wody i soli, które są w stanie oczyszczać powietrze w miejscach publicznych. Tymczasem rozgłos zdobywa również Julian Melchiorri, brytyjski biotechnolog i designer, który zaprojektował właśnie oddychający i oczyszczający powietrze eko-żyrandol.
Zasada działania jest taka sama, co w przypadku koszy z algami, a Melchiorri, przed laty twórca „syntetycznego liścia”, wyjątkowo dobrze zna kwestie związane z półprzepuszczalnością membran. Zaprojektowany przezeń żyrandol – konstrukcja z półprzepuszczalnych rurek, wykrojem ukształtowanych na podobieństwo wielkich liści, wypełnionych mieszanką alg i wody i dodatkowo dogrzewanych przez źródło światła – pochłania niewiarygodne, jak na gospodarstwo domowe, ilości dwutlenku węgla, uwalniając do atmosfery tlen.
Pozostaje pytanie, jak wkomponować tego rodzaju rozwiązania w projekt domu jednorodzinnego. Wbrew pozorom nie jest to trudne: standardowe zasilanie, standardowe żarówki ledowe lub halogenowe, jedynie mocowanie powinno być solidniejsza – wypełniony wodą system rurek nieco waży. Urządzenie, które po zakończeniu londyńskich targów designu ma wejść do masowej sprzedaży, zapewne nie zrewolucjonizuje od razu rynku produktów oświetleniowych, nie zapobiegnie też efektowi cieplarnianemu – ale może sporo zdziałać tak dla atmosfery (w domu), jak dla świadomości. My zaś będziemy się mogli szczycić, że ta moczarka kanadyjska, wypełniająca „oczko wodne”, to żaden wyraz naszego zaniedbania czy lenistwa, lecz dowód wyostrzonej świadomości ekologicznej. [ws]