Art Deco wraca do łask
Postmodernizm nauczył nas, że żaden styl się nie kończy: zespół uczniów Zahy Hadid wnosi filigranowe sklepienia jak w angielskich katedrach późnego gotyku, brutaliści tną kolejne bloki betonu, na amerykańskich pustyniach wznoszone są z rudej cegły wierne kopie kopuł romańskich, no a klasycyzm zawsze jest en vogue. Tylko art deco jakoś nie miało dotąd szczęścia. Zmienia to się za sprawą pracowni Morris Adjmi Architect, która projektuje właśnie w sercu Nowego Jorku wieżowiec w sam raz na lata 20. – tyle, że ubiegłego wieku.
Może właśnie zbytnia bliskość w czasie była powodem, że art deco nie cieszyła się dotąd popularnością? Ale do łąsk zdążyła już przecież wrócić wcześniejsza odeń secesja i późniejszy konstruktywizm. Rozwiązanie, jakie wzniesione zostanie na wysokość 152 metrów przy 31 Ulicy będzie jednym z pierwszych, na którego fasadzie znów zajaśnieją charakterystyczne, „łuskowate” okna, których najwięcej zobaczyć można właśnie na zachodniej półkuli: Europa po I wojnie światowej była zbyt uboga, by pozwolić sobie na podobne realizacje.
Projekt przewiduje wiele nawiązań do stylu modnego przed stuleciem – mosiądz, przeszklenia, kosztowne drewniane okładziny, jasne schody i windy – ale na tle „Wielkiego Jabłka” dostrzegalne być może przede wszystkim jedno: ujęte między gzymsami i służkami, początkowo proste okna, które ku szczytowi budynku zbiegają się dośrodkowo, tworząc ostry łuk. Oczywiście, dziś łatwiejo taki efekt niż wówczas – wystarczą mocne aluminiowe prowadnice. I to jest rozwiązanie, jakie można również zastosować w projekcie domu jednorodzinnego. Tak mało zleceniodawców i projektantów decyduje się na ożywienie fasady! [ws]