Czeska fasada
Że Czesi miewają niezwykłe pomysły, gdy idzie o marketing, wiadomo co najmniej od czasu komedii Petra Zelenki „Czeski sen” (2004), traktującej o kampanii reklamowej nieistniejącego supermarketu. Dokonanie zespołu architektonicznego Ondrej Chybik & Michal Kristof pokazuje jednak, że również jeśli idzie o pracę z istniejącym projektem budynku nasi południowi sąsiedzi nie mają sobie równych.
Dwaj młodzi architekci zostali poproszeni o próbę zmodernizowania sklepu meblowego położonego na obrzeżach Brna. W gruncie rzeczy zadanie, przed jakim zostali postawieni, sformułowane zostało znacznie mniej precyzyjnym językiem: poproszono ich po prostu o to, by „zrobili coś” ze sklepem usytułowanym w dawnym salonie samochodowym, który w peryferyjnym, postindustrialnym pejzażu po prostu znikał. A do tego jeszcze – możliwie niskokosztowo…
Pracownia Chybik & Kristof chlubi się, że powstała właśnie z myślą o podobnie niełatwych przypadkach. Dwaj architekci zakupili w hurcie, po niecałe dwa euro, tysiąc przeznaczonych do złomowania, składanych biurowych krzeseł i… wyłożyli fasadę pudełkowatego budynku umocowanymi na stelażach siedzeniami.
Wygląda to purenonsensowo, zwiększa opór powietrza, listopadowy wiatr gwiżdże w oparciach. Ale zadanie spełniło znakomicie: sklep wielokrotnie zwiększył obroty, jest głośny i rozpoznawalny, nowe pokrycie ścian nie uszkodziło żadnej z instalacji, a wręcz nieznacznie ociepliło budynek.
Nie jest to może rozwiązanie dla domu jednorodzinnego, który niekoniecznie potrzebuje reklamy. Ale… warto może, pracując nad wykończeniem budynku, rozejrzeć się po pobliskich aukcjach wycofywanego z użycia sprzętu biurowego i AGD. Kto wie, jakiej inspiracji doszukamy się wśród zużytych biurek, szatkownic i ram kreślarskich? [ws]