Laguna w klapkach
Czasem nie do końca wiadomo, czy kolejne projekty rezydencji i domów jednorodzinnych, o jakich robi się głośno, są wyrazem prywatnego hedonizmu właścicieli, czy sposobem na zaistnienie w świecie mediów, pisujących o stylach życia? W każdym razie pomysł na wzniesienie prywatnej błękitnej laguny, który realizowany jest właśnie na działkach głośnej Miami Beach, wydaje się mieć niewiele wspólnego z umiłowaniem przyrody.
Lagunę wznosi od zera brazylijski architekt Marcio Kogan, związany z pracownią Studio MK27. Nie jest ona wielka: 30 metrów w głąb, 30 wszerz, można ją przejść brodząc. Górą – kładka dla tych, którzy nie lubią bliskich spotkań z rybami, dookoła wody z piaskiem – ławeczki, stanowiska do grilla, dobrze utrzymana trawa.
Co stoi za motywacją człowieka, który próbuje nawet nie odtworzenia ekosystemu – bo to jest na 900 m.kw. niemożliwe – ale ułudy luksusu dzięki dolewaniu dziennie 10 tys. litrów wsiąkającej w piasek wody? Sama idea ogrodzenia laguny, umieszczenia głęboko w gruncie pali nośnych – unieważnia przecież iluzję ogrodu natury.
Całe szczęście może, że w polskich warunkach klimatycznych podobne rozwiązania są niemożliwe. Arboretum, malinowy chruśniak – ale nie laguna. Za bardzo chrupałby lód podczas pierwszych jesiennych przymrozków. [ws]