Lustrzanka
Fenomen lustra jest bodaj najczęściej wykorzystywanym ‘trickiem’ designerskim, jeśli idzie o powiększanie przestrzeni – przynajmniej tej subiektywnie odczuwanej i percepowanej. Podręczniki wystroju wnętrz rutynowo wymieniają lustrzaną ścianę (lub dwie umieszczone naprzeciw siebie) jako „pomysł na małe mieszkanie”, jednym tchem z pomalowaniem całego wnętrza na biało, jednorodną posadzką, światłem skierowanym w górę lub podwieszanymi meblami. Jak się jednak okazuje, nie jest to jedyny sposób, w jaki wykorzystać można lustrzaną powierzchnię i „grę nieskończoności”, projektując dom jednorodzinny.
Jest to oczywiście decyzja ryzykowna: szkło jest w ogóle materiałem nowoczesnym, „nienaturalnym”, a przynajmniej trudniej wtapiającym się w otoczenie niż cegła, kamień, ba, nawet stal – i istnieje spore ryzyko, że lustrzana tafla pozostanie postmodernistycznym żarcikiem, zwracającym uwagę, drażniącym, ale nieprzekonującym. Tak dzieje się w przypadku sporej ilości „leśnych domów” czy „domów na drzewie”, od projektu Marcina Tomaszewskiego (pracownia „Reform Architect”) po słynny „hotel nadrzewny” („Tree Hotel”) w Szwecji. Pomysłodawcy chcieli zapewne nasycenia zielenią, efektu maskowania – działa to jednak do czasu: przeciętny dom tego rodzaju, gdy już uda się wypatrzyć jego kontury, kojarzy się raczej ze współczesnymi, pozostającymi na granicy futurologii eksperymentami na temat maskowania.
Figiel z lustrem na tym większe szanse się powieść, im bardziej rozległy i stosunkowo surowy jest krajobraz wokół budynku, dla którego planujemy tego rodzaju elewację. Świetnie udało się to w przypadku willi nad jeziorem Bolzano zaprojektowanej przez pracownię „Peter Pichler Architecture”. Takie rozwiązanie, nie sugerując gier w kamuflaż, dodaje przestrzeni. Czy uda się wypatrzeć podobne w polskim krajobrazie podgórskim? [w.s.].