Metameria zdemaskowana
Jakby nie dość było kłopotów z nadzorem budowlanym, ulewami, VATem od materiałów budowlanych, niesłowną ekipą i szalunkami, ktoś, kto buduje dom jednorodzinny na podstawie autorskiego projektu elewacji musi się jeszcze zmierzyć… z metamerią. Wszystko za sprawę holenderskiej designerki Helli Jongerius, która zabrała głos (i sięgnęła po pędzel), sprzeciwiając się „dyktatowi” producentów farb. Jej bunt nie jest bez znaczenia dla tych, których chcą spójnych kolorów.
Hella Jongerius, uznana od dawna jako projektantka, została zaproszona na wystawę poświęconą barwie w londyńskim Muzeum Designu – i skorzystała z tej okazji, by podzielić się zastrzeżeniami wobec produkowanych przemysłowo farb, mielonych w wielkich młynach. Jej zdaniem, producenci masówki nie liczą się w ogóle ze zjawiskiem metamerii – czyli tego, jak ta sama barwa (pigment) wygląda inaczej w różnym świetle.
„To niesłychane, jak potrafią >oddychać< kolory>
„Jeśli zależy mi na wytworzeniu koloru szarego, nigdy nie sięgam po czerń – deklaruje malarka i projektantka. – To mieszanka bieli, czerwieni i zieleni. Pięć różnych odcieni – tak pięknych, tak różnych od przemysłowego >szarego<, który kupujemy w wiaderkach po pięć litrów!”.