Między czubkami
To nie jest pomysł dla każdego przydomowego ogrodu. Ale może być dla wielu, zwłaszcza, jeśli rzecz jest na etapie projektowania domu jednorodzinnego, a na pewno może sprawdzić się w przypadku każdego parku publicznego. Wzniesiona przez czeskich inżynierów i specjalistów od ochrony krajobrazu najdłuższa w Europie trasa spacerowa między koronami drzew robi wrażenie – i zmienia sposób myślenia o ogrodzie.
Nie każdemu uda się powtórzyć trasę spacerową z Lipna w skali 1:1 – tym bardziej, że kończy się ona gigantyczną, wzniesioną na planie ośmioboku drewnianą wieżą wysokości czterdziestu metrów, którą można opuścić schodząc po schodach, ale i – zjeżdżając po gigantycznej zjeżdżalni. Ale sam pomysł można zrealizować na własnych włościach niespodziewanie łatwo.
Może sobie na to pozwolić właściwie każdy, kto jest lub stał się właścicielem posiadłości, na której niedaleko obrysu domu rosną drzewa liściaste mające ponad 30-40 lat - „solidne” już na pierwszy rzut oka, kwalifikujące się do wspinaczki nie tylko dla dziecka, ale i dla dorosłego. Nawet w czasach powszechnej niemal wycinki nie jest to warunek trudny do spełnienia.
Cały – nomen omen – sęk w tym, by myśleć o ogrodzie nie tylko w kategoriach rabatek i trawnika, lecz struktury trójwymiarowej, pnącej się w górę. Przeprowadzenie od jednego z balkonów mocnej konstrukcji linowej do najbliższego drzewa (a potem dla kilku kolejnych) to dla pracującej na terenie ekipy budowlanej, wspartej przez znajomego alpinistę, biegłego w węzłach, kwestia godziny lub dwóch. A tego rodzaju poranny spacer na wysokości kilku metrów będzie nie tylko doskonałą zaprawą, lecz i okazją do spojrzenia na świat pod innym kątem niż dotąd – mniej krzykliwą i bardziej oczywistą niż osławione „domy stojące na głowie” które, jak można wnieść po tygodniu wakacji, stały się kolejną modną atrakcją turystyczną, wyrastającą od Łeby po Szczawnicę, wszędzie budzącą ten sam krzykliwy zachwyt, przyczyniając się do zgiełku kurortu, lecz niezdolne do zamaskowania jego nudy. [ws]