Podaj brixel!
Brussels…? Brexit…? Nie, Brixel! Nowe rozwiązanie z pogranicza technik budowlanych, instalacji, sztuki i hi-tech, nieznośnie efekciarskie i nieodparcie zabawne, ma szanse na trwałe zakorzenić się w warsztatach i instrumentarium współczesnych architektów – i wpłynąć na kształt projektów domów jednorodzinnych.
Sama nazwa to efekt gry dwóch angielskich słów i ich skrzyżowania: w pracowni projektowej Breakfast (przedtem zaś jeszcze w umysłach jego pracowników) „brick” (cegła) spotkał się z „pikselem”, czyli najmniejszym elementem obrazu wyświetlanego na ekranie (monitora komputerowego, telewizora, telefonu) lub drukowanego. Tak powstała idea „brikselu”: niewielkiego, niepodzielnego (lecz możliwego do zmontowania w większą całość) elementu, w miarę możliwości ruchomego, niosącego ze sobą atrakcyjną, widoczną na pierwszy rzut oka, potencjalnie zmienną barwę, połysk i znaczenie.
Sam koncept to jedno: studio Breakfast wyprodukowało już kilkanaście prototypów podobnych małych, poręcznych elementów, które można instalować na prowadnicach lub osiach (czyniąc je tym samym potencjalnie mobilnymi), wyposażonych w niewielkie samobieżne silniczki, źródła zasilania (akumulatory), ale też łącza, dzięki którym można brikselami sterować za pomocą aplikacji.
Niewielkie płytki czy kostki mogą wszystko: tańczyć, utworzyć wizerunek, gigantyczne lustro (tak dzieje się w jednym z pierwszych, promocyjnych rozwiązań studia, gdzie połączono 540 brikseli z polerowanego aluminium) lub po prostu stworzyć w miarę stałą przesłonę, ściankę, przepierzenie, zmieniając jedynie barwę, odcień, emitowane dźwięki (jest i taka możliwość), lub po prostu przesuwając się nieznacznie wraz ze słońcem. Z daleka – brikselowa instalacja może wyglądać jak gigantyczny ekran. Z bliska może się okazać całkiem solidną ścianą.
Poniżej – link do filmu ukazującego ścianę z brikseli.
https://www.youtube.com/watch?v=Z-5cVpWhp30