Słono-słodko
Jednym z najważniejszych czynników decydujących o lokalizacji własnego domu jednorodzinnego jest bliskość i dostępność wody pitnej. Zwykle staramy się podłączyć do miejscowej sieci wodociągowej – bicie studni jest coraz mniej popularne. Jeśli jednak podłączenie kosztuje zbyt drogo, wynajmujemy zwykle różczkarzy i/lub geologów, by upewnić się, że w zasięgu świdrów znajduje się czysta, smaczna i niezanieczyszczona bakteriami woda pod warstwa nieprzepuszczalną. Nikt przecież nie zamierza pić wody z kałuży!
Niedługo ma się to zmienić: grafen odcedzi wszystko.
O fantastycznych właściwościach grafenu, czyli „czwartego stanu skupienia” węgla, pisze się co najmniej od dekady: pojawia się wiele wynalazków, różne kraje zyskują i tracą na „drenażu umysłów” specjalizujących się w badaniach nad grafenem (jednym z najbardziej poszkodowanych jest ponoć Polska). Również o wykorzystywaniu grafenu do odsalania wody pisano od lat. Dotąd jednak grafenowe siatki „rozpływały się”, a właściwie „rozpływały” w wodzie: węglowe pory rozszerzały się i słabły, przepuszczając większe niż zwykle cząsteczki – w tym cząstki soli (NaCl) otoczone cząsteczkami H20.
Sita grafenowe nowej generacji umieszczone są między cienkimi plastrami żywicy epoksydowej, która utrzymuje strukturę grafenu, uniemożliwiając rozmiękczenie. To z kolei powoduje, ze przez „zdyscyplinowany” kryształ węgla solanka się nie prześlizgnie: bez trudu natomiast przecisną się przezeń cząstki wody. To zaś oznacza, że filtrować można będzie wodę z niemal każdego źródła: zarówno zasolenia, jak toksyny pochodzenia bakteriologicznego pozostaną na filtrze.
Jednym ze współautorów nowej metody odsalania jest Andrzej Gejm o polskich korzeniach, laureat Nobla z fizyki przyznanego za badania nad grafenem. To dobrze: nowa metoda przyda się w pustynniejącym Starym Kraju. [w.s.]