Wyniesione chodniki
Ostatnie wichury i burze dały się we znaki tysiącom gospodarstw domowych. Oczywiście – do pewnego stopnia chłop strzela, Pan Bóg kule nosi, nie sposób przewidzieć pogody, można się przed nią co najwyżej ubezpieczyć. A jednak warto pomyśleć o dokonywanych na etapie projektowania domu jednorodzinnego posunięciach, które uchronić mogą właścicieli przed najczęstszym może, prócz podtopienia, zagrożeniem: epidemią spadających na ściany i samochody drzew.
Przyczyny – wypada powtórzyć – mogą być najróżniejsze: przed tornadem i sekwoja się nie ustoi. Ale często sami kręcimy bicz na własną głowę, dopuszczając, by rosnące na terenie posesji bądź na chodniku przed domem i ogrodzeniem drzewa miały.. podcięte korzenie.
Koszmar? Sabotaż? Ależ skąd, codzienność polskich miast i wsi: byle remont, byle poprawka w infrastrukturze schowanej pod powierzchnią ulicy wymaga 1,5-2-metrowego wykopu. „Korytowanie” to remontowy standard: jedne korzenie przytnie się szpadlem, drugie siekierą, trzecie szarpie koparką..
Tymczasem drzewo osłabione w ten sposób ma słabszy dostęp do wody (słabnie więc coraz bardziej – to prawdziwe błędne koło!), a ponadto jest słabiej ukotwione. Wystarczy niewielki nacisk – jak nie pchnięcie, to dmuchnięcie – i klon lub lipa leżą.
Rozwiązanie? Oczywiście, w miarę nie podcinać korzeni, a gdy już wyrosły, nie pruć trawnika podkopami. A jeśli jakiś pilny remont wymagał jednak przycięcia? Cóż, nie kijaem go, to pałką: skoro korzenie są płytsze, można unieść grunt: podsypując go albo instalując tzw. wyniesione (znacznie podniesione ponad powierzchnię ziemi) chodniki. Można. Naprawdę można. [ws].