Zakola godne uznania
Barok wydaje się w przydomowych realizacjach passe, podobnie jak zmora i znak czasu zarazem, jakim były tzw. łuki, wykonywane w korytarzykach ciasnych blokowisk: krok ten, podyktowany rozpaczliwą potrzebą wyrwania się z PRL-owskiej szarzyzny, wyglądał w ciasnych ścianach naprawdę groteskowo. Przy budowie domu jednorodzinnego nieraz okazuje się jednak, że warto wzbogacić projekt o niestandardową krzywiznę ściany, lepiej i bardziej ergonomicznie niż załamanie o kąt krosty kryjące schowek, szafkę, urządzenie pomocnicze lub fragment instalacji napowietrzającej.
By ją wznieść, nie trzeba już zamawiać profili do odlewania fragmentów ścian z żelbetu lub mozolnego stawiania ich z cegieł pod zakrzywiony sznurek; można je wznieść z uniwersalnych płyt gipsowo-kartonowych. Będą też one niezastąpione, jeśli zamierzamy wyoblić sufit: trudno wyobrazić sobie, ile zażądałaby ekipa murarska za wniesienie podobnej „fali”.
Wiele płyt G-K jest ponacinanych już fabrycznie; można też zrobić to samemu mocnym nożem do kartongipsu, tnąc równoległe linie co 5 do 10 centymetrów. Znacznie trwalsze wydaje się jednak – przy zachowaniu odpowiedniej krzywizny – dostosowanie do naszych celów płyt przeznaczonych do gięcia na mokro, mocowanych następnie do odpowiednio ponacinanych profili. Nacinanie niezbędne jest wówczas, gdy planujemy łuk o promieniu mniejszym niż 30 cm: czy jednak w takim przypadku nie lepiej sprawić sobie gipsowej lub betonowej kolumienki? [w.s.]