Łuk z rozmachem
Rozwiązanie, zaproponowane przez belgijskie studio architektoniczne Gijs Van Vaerenbergh, na pozór niewiele znaleźć może zastosowań w architekturze: flamandzcy twórcy zaprojektowali bowiem rodzaj pawilonu, przeznaczonego na uroczystości na… niemieckim cmentarzu wojennym z pierwszej wojny światowej. A jednak elegancja i prostota tego rozwiązania są czymś, do czego nawiązać mogą projektanci małej architektury i domów jednorodzinnych.
Cmentarz wojenny w Hooglede, niewielkiej miejscowości, która w roku 1917, gdy zakładano nekropolię, znajdowała się jeszcze pod panowaniem Cesarstwa Niemieckiego, już od dawna nie wzbudza wielkich emocji: rokrocznie odbywają się na nim skromne uroczystości poświęcone pamięci zmarłych, szczególnie uroczyste – w tym roku, w stulecie zakończenia wojny.
Rozwiązanie archtektoniczne, które zaproponowała pracownia, nie odnosi się jednak bezpośrednio ani do wojny, ani do pokoju: to jedyne w swoim rodzaju nagromadzenie łuków na szerokiej postawie, zwielokrotniony krużganek: każdy łuk na inne rozmiary i krzywiznę łuku, przez co w niewielkim i na pozór jednorodnym budynku panuje zaskakująca różnorodność. To odwołanie do klasyki (wielu historyków architektury uważa łuk za największe odkrycie architektoniczne), ale potraktowanej nowocześnie i przewrotnie. Jak określa to sam Van Vaerenbergh, to rodzaj „maszyny do patrzenia”: umożliwia widzenie krajobrazu pod różnym kątem i z różnych perspektyw, a zarazem sama pozostaje frapująca dla wzroku.