Barwny beton
Widujemy go aż za dużo wokół: posiadacze ruder, zarządcy wspólnot mieszkaniowych i właściciele małych sklepików mimo wielu złych doświadczeń przekonani są, że zamalowanie szarego betonu z wykwitami farbą olejną o możliwie intensywnym odcieniu (preferowany jest różowy, oranżowy i pozostały po malowaniu ogrodzenia zielony) odmłodzi go i doda poloru.
Nie doda. Ale czy w projekcie domu jednorodzinnego nie warto uwzględnić betonu jako źródła barwy – autentycznej, dynamizującej i naniesionej inaczej niż pędzlem?
Dobry przykład takiej próby stanowi lodziarnia w Melbourne, gdzie pracownia One Design Office zaangażowała się w plastyczne uwidocznienie „wielu warstw schłodzonych smaków, owoców i posypek” w wystroju baru – i wywiązała się z zadania, wznosząc ściany z płyt, wykrojonych z mieszanki barwnych betonów. Załączone zdjęcie świetnie ukazuje potencjał dodawania pigmentów.
Pigmenty takie stosowane są i w Polsce, zazwyczaj jednak w dość elementarnej formule: podbarwiane, na standardowy, opatrzony, spłowiały kolor są np. kostki i krawężniki typu bauma. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że zupełnie czym innym jest powierzchniowe (do gł1)2)ębokości 1-2 mm) barwienie betonu, zupełnie czym innym zaś – barwienie go na pełnej głębokości, tzw. w masie. To drugie rozwiązanie sprawia, że nie musimy przejmować się zarysowaniami czy „stłuczeniami” powierzchni, nie zagraża nam zblaknięcie betonowego elementu, możemy też docinać go na dowolną głębokość.
Nie ma co przesadzać z kakofonią odcieni – w przypadku palety barw zawsze obowiązuje zasada „lepiej mniej niż więcej”. Jednak w czasach, gdy betonowe elementy wystroju ścian coraz częściej są en vogue, dobrze wiedzieć, że możemy je zamówić – i odlać – w kolorze mszystej zieleni, elektrycznego oranżu lub głębokiego fioletu bez konieczności sięgania po farbę lub spray. [ws]