Beczki śmiechu i poliwęglanu
„Beczki śmiechu”, jak ochrzcili je ironicznie żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, w kręgu anglojęzycznych aliantów znane były, od nazwy pierwszej montowni, jako „Quonset huts”. Produkowano je, w Stanach i Kanadzie, tysiącami, zapewniły schronienie na dziesiątkach frontów, od Pacyfiku (gdzie rdzewiejący metal często zastępowano drewnem świerkowym) po Włochy. Idea była każdorazowo taka sama: żebra ze stali, pokrycie z coraz lepiej cynkowanej blachy, przepierzenia ze sklejki, podłoga na betonowych płytach lub obłożonej sklejką ziemi.
Po wojnie beczki śmiechu znalazły najróżniejsze rozwiązania: część posłużyła nawet zwalnianym do cywila żołnierzom Armii Andersa… Wiele pozostało w bazach wojskowych USA w umiarkowanym klimacie (niektóre służą jako magazyny do dziś), wiele zasiliło muzea lub izby pamięci, gdzie stanowią mocne odwołanie do lat wojny. Mało kto spodziewał się, że w radykalnie zmodernizowanej formie wrócą do architektury współczesnej, stanowiąć alternatywę dla projektów domów jednorodzinnych.
Tak stało się w Detroit, gdzie firma projektowane EC3 stworzyła całe osiedle „beczek śmiechu” na bazie stalowych przęseł wykładanych sklejką i poliwęglanem. Powstało z nich miniosiedle True North – ważna inicjatywa w zaniedbanym od dawna i pozbawionym nowych projektów Detroit, ale i ciekawy pomysł na małą wspólnotę miejską, o niebanalnym stylu i kolorystyce. Postrzegane jako nowatorskie rozwiązanie osiedle nie narzekało na chętnych do wykupienia udziałów: sześć rodzin posiada „beczkę” na własność, największa dzielona jest przez dwie rodziny dysponujące osobnymi wejściami, dwie dalsze służą wspólnym celom, od rekreacji i miejsca spotkań po magazynowanie.