Bieżnia na każdym dachu
Większość inwestorów, wznoszących domy jednorodzinne, stawia w wybranym projekcie przede wszystkim na szczelność i dobrą izolację dachu; do znudzenia trwają na forach i w gazetach dyskusje nad tym, czy lepszy dach płaski, czy spadzisty. A przecież istniej „trzecia droga”: dach jako żyjąca, funkcjonalna część całego budynku. Nie, to nie musi oznaczać tarasu lub stalowego uchwytu dla paneli słonecznych: na dachu można urządzić bieżnię.
Oczywiście, znacznie łatwiej o to, gdy budynek wzniesiono na planie koła – ściślej, torusa – tak, jak pracownia Tezuka Architects zaprojektowała nowe przedszkole w Tokio. „Fuji Kindergarten” gości w swoich murach do 600 dzieci w wieku przedszkolnym i prowadzi zajęcia wduchu Montessori, co z pewnością oznacza otwartość na nietuzinkowe inicjatywy, a przede wszystkim ruch podopiecznych.
Istotą pomysłu architekta Takaharu Tezuka jest rezygnacja z większości sprzętów składających się na standardowy, wydzielony „plac zabaw”. Oczywiście, na terenie przedszkola można znaleźć karuzele i huśtawki, chodzi jednak o to, by „zabawką stała się sama architektura”. A to możliwe jest, gdy niewysoki (2,1 metra) dach z ziemią łączą dziesiątki schodków, zjeżdżalni, olinowań. „Stale są w kręgu, stale widzą się nawzajem – tłumaczy Tezuka – i nie ma rywalizacji o to, kto znajdzie się >w centrum wydarzeń<”.
Cały dach, za wyjątkiem miejsc do wspinaczki i zjeżdżania zabezpieczony jest niskimi barierkami – na tyle wąskimi, że dzieci nie dadzą rady wepchnąć tam głowy (co bywa częstą przyczyną wypadków), na tyle szerokimi, że można przełożyć przez nie nogi, kiedy „wewnętrzny dziedziniec” przedszkola zamieniany jest na scenę przedstawienia. W okrągły dach zostały również wmurowane świetliki, dopuszczające światło do sal lekcyjnych.
Parterowe budynki w Polsce mogą liczyć nie więcej niż 2,5 metra. Czy ktoś, bodaj w prywatnym domu, zainstaluje na nich „wybieg”? [ws]