Chlapanko
Jeśli wspomnieć na babilońskie zigguraty, można uznać, że historia budownictwa zaczyna się od chlapania gliną. Ale czy nie znamienne, że po kilku tysiącleciach wracamy do podobnych rozwiązań? Takie przynajmniej proponuje Stephanie Chaltiel, paryska architekt zdobywająca laury na London Design Festival za projekt domu, wznoszonego w znacznej mierze ze strug błota. Czy tak wygląda przyszłość projektów domów jednorodzinnych?
W przyszłości to całkiem niewykluczone, na razie Stephanie ma skromniejszy plan: myśli o rewolucji w zakresie budowy domów / baraków dla ofiar klęsk żywiołowych. Jej zamysł jest więc szlachetny; czy jednak na spustoszonych obszarach znajdzie się dość dronów, by wprowadzić jej pomysł w życie?
Intencje młodej architekt nie są śmieszne: kieruje się chęcią pomocy i odwołuje do najłatwiej osiągalnych środków. Jej koncepcja polega na tym, by na drewnianym, zaimprowizowanym rusztowaniu „szałasu” oprzeć konstrukcję z worków napełnionych drobnymi gałązkami, korą lub sianem – a następnie, dla zagwarantowania stabilności i względnej nieprzepuszczalności budowli, spryskać całe „igloo” mocno rozwodnionym błotem. Zdaniem Chaltiel, wzniesienie „lepianki”, nawet przy innych obowiązkach członków rodziny, zajmuje kilka godzin – a nie, jak wzniesienie ziemianki, kilkanaście dni.