Czarny irys na trawniku
Stal kortenowska i kozia sierść nie są zwykle najpopularniejszymi surowcami, wybieranymi w środowisku projektantów domów jednorodzinnych w Polsce. Ale, w obliczu globalnego ocieplenia, warto przyjrzeć się, jak można zaprojektować rozwiązanie maksymalnie oszczędne, ergonomiczne i odpowiadające postawionemu przez projektantów celowi.
Po okresie zachłyśnięcia się modernizmem od kilkunastu lat architekci na znacznie większą skalę niż dotąd uwzględniają nie tylko „tradycyjną architekturę regionu” (co skutkowało zwykle jurtami czy tipi odlewanymi w betonie), ale i specyficzne warunki klimatyczne. Stąd również myśl Diny Haddadin i Rasema Kamala, by stworzyć schronienie idealne na warunki pustynne (łatwe w transporcie, zapewniające ochronę przed słońcem w dzień i dodatkowe ogrzewanie w nocy), a w miarę możliwości sprzyjające również odzyskiwaniu wody z wilgoci zawartej w powietrzu.
Temu pierwszemu sprzyja konstrukcja z „pordzewionej”, ale tym samym zabezpieczonej przed dalszym rdzewieniem stali. 96 rur daje się łatwo połączyć, u szczytu namiotu rozpięta jest siateczka zapewniająca cyrkulację powietrza i chroniąca przed deszczem.
Tu jednak dopiero zaczynają się cuda: specjalna osnowa z koziej sierści okazuje się znakomicie wychwytywać wilgoć z powietrza: każda kropla spływa w dół stalowych rurek, podłączonych do betonowego rezerwuaru zakopanego pod namiotem, w kształcie dużej, betonowej soczewki: wodę można zeń nabierać przy pomocy odpowiednika pompy „na rączkę”, cała konstrukcja zaś chłodzi dodatkowo podłoże w dzień i służy jako promiennik ciepła w nocy.
A jeśli dodać, że cała konstrukcja z daleka przypomina rozkwitający czarny irys, symbol Jordanii – aż chce się postawić na przydomowej działce coś podobnego, przypominającego orle gniazdo…