Dach jak wrzosowisko
W Polsce zakłady destylacji whisky ciągle są rzadkością; z kolei projektanci domorosłych destylatorni ukrytych w chaszczach niespecjalnie troszczą się ani o design, ani o ekologię. A jednak dach, jakim projektanci z Rogers Stirk Harbour + Partners okryli piwnice w legendarnym, szkockim Speyside mówi wiele o tym, jak można zaprojektować dachy budynku jednorodzinnego w zgodzie z naturą.
Dystylernia Speyside dostarcza ludziom pociechy od roku 1770: obecnie jednak, w związku ze stawianiem na usługi turystyczne i „budowanie tożsamości regionu”, pojawiła się potrzeba jej przebudowy kosztem 140 milionów funtów. Nawet ta kwota nie wystarczyłaby jednak – Speyside znajduje się w regionie, gdzie nadzwyczaj rygorystycznie przestrzegane są reguły ochrony krajobrazu. Wyjściem okazało się wkopanie nowej przetwórni głęboko w ziemię – i okrycie jej pagórkowatym, falistym dachem, naśladującym miejscowe ukształtowanie terenu – i charakterystyczne, „bąblowate” butelki, w których sprzedawany jest trunek.
PR-owcy pracowni Rogers Stirk Harbour brną jeszcze dalej w metaforykę, przekonując, że więźba nowego dachu wzniesiona jest z tych samych gatunków drewna, z których rychtowane są dwustuletnie beczki – nam jednak tak daleko idące analogie są zbędne. Ważniejszy jest fakt, że można wznieść odwołujący się do kształtu geoidy dach z 380 tys. klepek o komputerowo zaprojektowanej i wyciosanej krzywiźnie – i obsadzić to miejscowymi gatunkami roślin. Taki patent sprawdzi się jako okrycie każdego niebanalnego domu jednorodzinnego.