Dom przecięty na pół?
„Cięcia”, najczęściej dokonywane nie w domach mieszkalnych, lecz w budynkach użytkowych, i nie tyle „wpół”, co wzdłuż jakiejś technologicznie uzasadnionej płaszczyzny rzeczywiście się zdarzają: niedawno media nowozelandzkie pisały o „przeprowadzce” klubu tenisowego, którego zabytkowy, 30-metrowy drewniany bungalow został przecięty na czas transportu.
Podobnych zabiegów dokonują również artyści: w Londynie jesienią 2014 roku głośno było o inicjatywie Alexa Chinnocka, który stworzył uderzająco wierną replikę historycznego, od dawna nieistniejącego budynku Giełdy na Covent Garden: replika (dzieło stworzone z wykorzystaniem potężnej przeciwwagi i komputerowo zaprojektowanych domalowań) sprawiało wrażenie, jakby wisiało w powietrzu. Nieco podobnym przedsięwzięciem, również odwołującym się do iluzji, był projekt biura architektonicznego Grupa 5, które zaplanowało w centrum Warszawy, między ruchliwymi ulicami Kasprzaka i Alei Prymasa Tysiąclecia, zespół budynków biurowych, przejście pomiędzy którymi wygląda tak, jakby budynki zostały przecięte ostrym nożem „odsłaniając – jak piszą architekci – gładkie tafle szkła”.
Najrzadziej zdarzają się cięcia dokonane naprawdę, przede wszystkim ze względów ekspozycyjnych: niedościgłym ich przykładem pozostaje słynny „Bunkier No. 599” w Holandii – element miejscowej odmiany Linii Maginota, czyli „Nowych Fortyfikacji Holenderskich”, istniejących od roku 1815, a ostatecznie niewykorzystanych podczas zagrożenia w roku 1940 (niemiecki desant okazał się szybszy). Bunkier przed dwoma laty został przecięty na pół: można przejść przez jego środek schodzącą w dół doliny ścieżką. (ws)