Domek Królowej Śniegu
O domach samonośnych i samobudowanych wiele słychać, ale zwykle są to realizacje bardzo złożone, wznoszone z udziałem dronów i robotów według zaplanowanego co do milimetra algorytmu. Czy możliwe jest „usypanie” domu przy pomocy recyklowanego plastiku i rachunku prawdopodobieństwa? A jeśli tak, w jaki sposób wykorzystać można te technologię przy projektowaniu domów jednorodzinnych?
Marzenie o „samonośności” żywe jest w architekturze od dawna. Konstrukcje tego rodzaju są jednak szalenie skomplikowane, odwołują się do złożonych wyliczeń, a realizacje wydają się nieraz na pograniczu ekwilibrystyki. Tymczasem schronienie, wzniesione wysiłkiem młodych naukowców z uniwersytetu w Stuttgarcie, powstało w kilka dni i w wyniku działań na pozór bardzo spontanicznych i „niekwantyfikowanych”: osypywania na wielką hałdę czworograniastych „gwiazdek” z recyklowanego plastiku.
Surowiec jest tu zresztą najmniej ważny – w eko-branży rozgorzał ostatnio spór o to, czy recykling plastiku jest próbą poradzenia sobie z „katastrofą obfitości”, jaką zgotowała nam branża tworzyw sztucznych, czy raczej jej podtrzymywaniem innymi metodami. Decydujące wydaje się wykorzystanie jednej z najprostszych sił natury, jaką jest tarcie oraz jednej z najprostszych figur geometrycznych do stworzenia rozwiązania samonośnego.
Pomieszczenie, które widać na zdjęciu, wzniesiono w kilka dni, „osypując” gwiazdki wokół form z twardej, napełnionej powietrzem gumy: po kilkudziesięciu godzinach realizacja, stworzona z dwóch większych „pomieszczeń” połączonych „łącznikiem” była gotowa. Naturalnie, w obecnym kształcie nie jest to wnętrze mieszkalne – zarówno ze względu na daleko posuniętą przepuszczalność, jak skrajną nieprzytulność. Gdyby jednak potraktować je jak szkielet przyszłego budynku?