Domek na kurzej nóżce
Kolejne zaprzeczenie zdroworozsądkowej (ale może zbyt już staroświeckiej?) „idei domu”: zwykle zakładamy, że istotą domu, niezależnie od jego kubatury, spadku dachu i wykończenia fasady jest – stabilność i niezmienność. Tak działo się od czasu zamieszkiwania pierwszych jaskiń i zmieniały to najwyżej kataklizmy, od trzęsień ziemi po bombardowania. Współcześnie jednak projektanci i artyści – Ward Shelley i Alex Schweder – są w stanie sprawić, że ziemia zatrzęsie się pod nogami nie tylko w trakcie burzliwego romansu, lecz ot, tak – podczas spaceru po zapomnianą szczoteczkę do zębów.
Wzniesiony pod ich nadzorem w ośrodku sztuki OMI ArtCenter w stanie Nowy Jork ReActor, choć na stronach określany mianem „struktury”, jest bowiem domem. Nietypowym wprawdzie, przypominającym swoim kształtem wagon kolejowy (13,5 m x 2, 5 m), zbudowanym na stalowej ramie z drewna i szkła – domem jednak, z sypianiami, pokojami do pracy i wspólną łazienką. Niezwykłe jest dopiero to, że cała konstrukcja osadzona jest, za pośrednictwem gigantycznego łożyska, na betonowym słupie o blisko 5 metrów nad ziemią – i łagodnie obraca się w podmuchach wiatru lub kołysze, gdy jeden z jej mieszkańców (Shelley i Schweder łącznie mieszkali tam przez blisko tydzień) znajdzie się bliżej środka ciężkości budynku niż drugi.
Jak zadeklarowali projektanci – życie na gigantycznej, a zarazem bezpiecznej huśtawce pozwoliło im odkryć nowy wymiar „subtelnych relacji między architekturą a jej użytkownikami” i „możliwość negocjowania wzajemnych interesów w obrębie budynku”. Jak się bowiem okazało, filiżanki i kubki zsuwały się ze stołu, gdy jeden z mieszkańców brał prysznic w położonej centralnie łazience, drugi zaś wychylał się przez barierkę na końcu wydłużonego budynku.
Władze OMI ArtCenter deklarują, że zamierzają nadal prowadzić eksperymenty związane z koegzystencją mieszkańców wspólnych domów i mieszkań, badając granice autonomii, kompromisu i asertywności. Być może warto, by za niewielkie pieniądze sprowadzili z Rosji lub innego z krajów byłego bloku tzw. komunałkę – mieszkanie, w którego pokojach i przy dwupalnikowej kuchni musiało nauczyć się codziennego współżycia kilkanaście osób?