Domek na trójnogu
Każdy projekt domu jednorodzinnego zaczyna się od fundamentów – wie o tym i architekt, i inwestor. Tyle, że w nietypowym terenie mogą one przyjąć inny kształt, niż zwyczajowo wylewany w ziemi obrys ścian zewnętrznych: czasem przychodzi kopać pod fundamenty głębiej, ale węziej. Przy okazji wymrażając grunt.
Lisa Shell, brytyjska architekt-freelancer, została postawiona przed nietuzinkowym zadaniem zaprojektowania domu (ściślej, pracowni: duże pomieszczenie, kąt do spania, toaleta i mała kuchnia okazały się najzupełniej wystarczające) dla malarza Marcusa Taylora, który kupił spłachetek ziemi na zimnych, słonych, zalewanych przez przypływy równinach nadmorskich Lee over Sands.
Tradycyjny dylemat budowania na terenach zalewowych – przepuścić wody dołem czy bronić się przed nimi? – został tym razem rozwiązany na rzecz tej pierwszej, bardziej chyba racjonalnej opcji. Stojący na działce, blisko stuletni, zmurszały i zżarty słoną wodą oraz wahaniami temperatury stary dom został rozebrany – na jego miejscu zaś, po miejscowym wymrożeniu (zestaleniu) gruntu wbito trzy filary, na których wsparty został niewielki prostopadłościan.
Co ciekawe, ocieplono go w niebanalny sposób: został obłożony zaimpregnowanymi płytami korkowymi, jako oferującymi najdoskonalszą izolację przeciwwiatrową. Schody i filary zostały natomiast pomalowane farbą z dodatkiem gumy, która jako jedyna jest w stanie ochronić stal szlachetną przed korozją.
Może, zamiast osuszać podmokłe tereny, zacząć się uczyć metod ich pokojowego podboju?