Drzewo pełne energii
Jak wiadomo, cuda mimikry udają się przede wszystkim naturze: modliszki i inne owady udające liście są nadal o kilka długości lepsze niż twórcy najwymyślniejszych kamuflaży, a plastikowa trawa („astroturf”) i liście wręcz rażą swoją brzydotą. Pojawił się jednak projekt polegający nie na mechanicznym kopiowaniu natury, lecz na sięgnięciu do jej głębokiej struktury, który robi wrażenie swoją elegancją – i jest wart wykorzystania w wielu projektach domu jednorodzinnego. Zwłaszcza, jeśli mamy kłopot z niechcianymi słupami energetycznymi na działce.
Wszechobecność słupów energetycznych to – jak wiadomo – smutne dziedzictwo PRL, kiedy to wszystkie grunty wydawały się państwowe bądź niczyje. Przedsiębiorstwa energetyczne i telekomunikacyjne niezbyt zresztą przejmowały się nawet realnie istniejącymi tytułami własności i prowadząc linie energetyczne kierowały się dwoma naczelnymi wytycznymi: „Jak bliżej” oraz „Jak wygodniej”. Konsekwencją takich praktyk jest kraj upstrzony przebiegającymi we wszystkie strony kablami – i kłopoty z pozbyciem się (przeniesieniem) słupów nawet z najzupełniej prywatnej działki.
Oczywiście, zalecane w takich okolicznościach rozwiązanie brzmi „skoro nie można zmienić, trzeba polubić”: czy jednak nie dałoby się polubić czegoś ładniejszego od zetlałego drewnianego bądź skorodowanego żelaznego słupa?
Naprzeciw tego rodzaju marzeniom wyszła brytyjska pracownia Andy Martin Architects, która na zlecenie krajowego zarządu sieci energetycznych (UK National Grid) zaprojektowała słupy „wtapiające się w krajobraz”. Projektanci nie poszli jednak, na szczęście, w stronę nieudanego kopiowania natury (jak zrobili choćby opisywani na jednym z naszych blogów pomysłodawcy koszmarnych „ekodrzewek”): zaczęli od namysłu nad strukturą drzew europejskich, by stworzyć projekt oszczędny, elegancki i, by tak rzec, „niepodlizujący się naturze”.
Na załączonym zdjęciu widać pomysł na nowe słupy: nie narzucające się, nie dominujące krajobrazu, nie udające drzew w całej ich rozmaitości i zmienności pór roku, a jednocześnie ergonomiczne, trwałe (ceramika i „lekki”, napowietrzny beton) i łatwe w obsłudze.
Na (nielicznych już) „zielonych łąkach Anglii” nowe słupy zaczynają już zastępować skorodowane potworki: może na podobną wymianę dałoby się również namówić miejscowych energetyków, zwłaszcza, jeśli zaproponować by im współfinansowanie? [ws]