Kompensacja przeciw komarom
Inwestorzy, wznoszący domy jednorodzinne, nie są zwykle szczególnymi entuzjastami licznych regulacji prawnych, które komplikują wzniesienie wymarzonego domu. A już szczególnie złe emocje budzi tzw. kompensacja przyrodnicza, czyli zdefiniowany w Prawie o Ochronie Środowiska zespół działań, mających na celu „przywrócenie równowagi przyrodniczej na danym terenie, wyrównania szkód dokonanych w środowisku przez realizację przedsięwzięcia i zachowania walorów krajobrazowych".
Takie kompensacje mogą być definiowane bardzo różnie, w zależności od stanu środowiska naturalnego w miejscu i pobliżu budowy przed jej rozpoczęciem, od skali interwencji inwestora w krajobraz i jego możliwości finansowych. Urzędnicy zastrzegają się, że nie zamierzają nikogo ruinować, jednak osoby budujące domy jednorodzinne nie są zachwycone nakazem zasadzenia określonej ilości drzew czy odtworzenia łąki. Szczególnie ważne jest to w przypadku obszarów objętych programem Natura 2000 – tam dokonanie kompensacji jest wręcz obligatoryjnym warunkiem zgody na realizację wszelkich naruszających ład przyrodniczy przedsięwzięć.
Ale nie zawsze idzie o sprawy wielkie, o rekultywację starodrzewu: czasem idzie o sprawę na pozór tak błahą, jak siedliska jerzyków. Wszyscy lubią jerzyki, nawet, jeśli mylą je z jaskółkami, a ci, którzy wiedzą, że jeden ptak zjada do 4 tysięcy komarów dziennie, lubią je jeszcze bardziej. Cóż z tego: jerzyki, fenomeny natury (śpią w locie, są w stanie przebywać nieprzerwanie w powietrzu do kilkunastu miesięcy) coraz częściej padają ofiarą budowy domu lub remontów. W skali Polski ich populacja zmniejszyła się o 50-70 proc. – i padają ofiarą każdej termomodernizacji bądź remontu fasady. Na zniszczonych (najczęściej z młodymi) sto gniazd wystawia się od niechcenia dwie czy pięć budek.
Prawdziwej kompensacji przyrodniczej – podejmowanej choćby dlatego, by z braku jerzyków nie zjadły nas komary – większość inwestorów musi się dopiero nauczyć.