„Kontekst słoneczny”
Planując budowę domu jednorodzinnego, staramy się jakoś skoordynować projekt lub projekty, na które się zdecydowaliśmy, z położeniem i rozmiarami działki budowlanej: zaaferowani, stawiamy wielkie kroki, zaznaczamy narożniki przyszłego domu prowizorycznie wbijanymi słupkami, wiatr (który, nie wiedzieć czemu, zawsze towarzyszy takiemu planowaniu) wyrywa nam z rąk wydruki. Rzecz jasna, patrzymy też w słońce, zerkamy na kompas, zastanawiamy się, czy okna jadalni powinny wychodzić na południe czy zachód. I, chcąc nie chcąc, godzimy się, że skoro świat ma tylko cztery strony, część działki (oby jak najmniejsza) pozostanie w cieniu wznoszonego budynku. Czy tak musi być?
W okolicy budynków jednorodzinnych – pewnie jeszcze długo tak. Ale w zastawionych wysokościowcami centrach wielkich miastach, skazanych przez ostatnich sto lat, odkąd rozpoczęła się ekspansja wieżowców, na wieczny (pół)cień, narasta sprzeciw wobec takiego rozwiązania.
Jeden z gigantów budowlanych na rynku brytyjskim, firma NBBJ, która wznosi właśnie dwa wysokościowce w sercu City, postanowiła zmierzyć się z tym problemem. Satelita? Doświetlanie? Nic z tych rzeczy: idzie po prostu o dopuszczenie słońca w strefę cienia, którą zwykle wyznaczają dwa stojące obok siebie budynki. Eksperci NBBJ postanowili tymczasem ukształtować ich fasady na kształt zwierciadeł – tak, żeby padające na nie promienie słońca odbijane były w dół, rozświetlając zacieniony zwykle obszar.
Już budowa prostych zwierciadeł, wymagająca obliczenia położenia Słońca na niebie przez cały rok, wymagała komputerów o dużej mocy obliczeniowej, a zadanie było tym trudniejsze, jeśli wziąć pod uwagę, że londyńczycy nie mają najlepszych doświadczeń ze zwierciadłami: jeden z powszechnie krytykowanych wysokościowców miał fasadę ukształtowaną w nieprzemyślany sposób na kształt gigantycznego zwierciadła, skupiającego promienie w sposób niebezpieczny dla zdrowia i mienia przechodniów.
Jak zapewnia Christian Coop, szef zespołu designerów NBBJ, tym razem takiego zagrożenia udało się uniknąć. Odbijane przez paraboliczne fasady promienie słoneczne będą rozproszone – a zarazem doświetlą blisko 70 proc. obszaru, który w innych okolicznościach znalazłby się w wiecznym cieniu.
Czy dałoby się powtórzyć takie rozwiązanie na działce? Wymagało by to wzniesienia, prócz domu, drugiego, „odbijającego” światło muru – a koszty obliczeń i wykonania lustrzanej fasady byłyby gigantyczne. W przyszłości pewnie potanieją – a na razie można obsadzić zacienioną stronę topolą białą, której srebrne liście odbijają światło przez osiem miesięcy w roku.
NBBJ demonstruje swoją technologię na krótkim filmie, zamieszczonym pod adresem
https://vimeo.com/121813688