Kurczęta i ludzie
Niska jakość żywności produkowanej przemysłowo, udręka, jaką przeżywają zwierzęta na fermach – nie trzeba być ekologicznym radykałem, by mieć poczucie, że sprawy poszły, być może, w złym kierunku, że warto, by wróciły choć gdzieniegdzie metody hodowli i uprawy „z babcinych czasów”. Miewają takie marzenia zwłaszcza właściciele domów jednorodzinnych, którzy wreszcie dysponują spłachetkiem ogrodu. Tu pomidory, tam zioła… A kury, gdzie kury? Czy musimy zamykać je w ciasnej klatce? A jeśli nie, czy istnieje projekt budowlany, który pozwoliłby zintegrować kurnik z resztą domostwa?
Na pomysł tego rodzaju – mogący stanowić inspirację, nawet, jeśli nie jest to jeszcze idealne rozwiązanie – wpadło zamożne małżeństwo z wietnamskiej prowincji Long An, w równiej mierze spragnione świeżych jaj, co częstych odwiedzin wnucząt. Pracownia Tropical Space zaprojektowała dla nich „wyszalnię” – system tarasów, półek i drabinek, po których dzieci, kury i kaczki mogą uganiać się w najlepsze, w zgodzie i w bezpieczeństwie, mając pod dostatkiem przestrzeni.
Konstrukcja o wymiarach 10 m długości, dwóch – szerokości i dwóch – wysokości przypomina trochę rusztowania, jakie stawia się wznosząc mury, jest jednak od nich znacznie lepiej dopracowana, bez żadnych „zadziorów” i niestabilności, podłoże (po solidnym posadowieniu „nóg” w gruncie) zostało też wyłożone elastyczną, miękką nawierzchnią. Druciane ścianki konstrukcji zostały obsadzone lokalną odmianą chmielu, która w ciągu jednego sezonu, oplatając siatkę, trafi aż na dach, zapewniając zacienienie i chłód; spływ „na zewnątrz” umożliwia spłukiwanie kurzych nieczystości i pozyskiwanie wartościowej wody do podlewania, bogatej w nawóz naturalny: życie ludzkich i kurzych pisklaków kwitnie!