Lampa, która pędzi
Nie, jeszcze nie na nóżkach, choć to koncept jak z Lema. Ale też nie kołysze się na luźnym, zakurzonym kablu, co zdarzało się aż za często w wiejskich kuchniach PRL. Mowa o lampie, która – wbrew wszelkim zasadom – przesuwa się, świecąc, po szynie. Na razie to artystyczna instalacja, ale może niedługo można będzie pomyśleć o takim rozwiązaniu projektując oświetlenie domu jednorodzinnego?
Na razie instalację Philippe’a Mallouina, londyńskiego designera, zobaczyć można w rewitalizowanej ostatnio części Miami, gdzie wzniesiono ją, ponieważ jakoby kojarzy się (luźno) ze świętami Bożego Narodzenia.
Na pewno robi wrażenie: przymocowana do oksydowanej metalowej szyny świetlna kula krąży po luksusowym pasażu, tłumnie odwiedzanym szczególnie przed świętami, na wysokości pięciu metrów, z szybkością większą niż ludzki chód, ale nie zawrotną: można nadążyć za nią wzrokiem lub biegiem. Jeśli opis ten wydaje się komuś zbyt suchy – oto link do pokazującego lampę filmu:
http://www.designboom.com/art/philippe-malouin-speed-of-light-design-miami-11-30-2016/
Na ile rozwiązanie takie miałoby sens w domu? Oczywiście, przy lampie takiej nie sposób byłoby czytać ani zajmować się jakąkolwiek odpowiedzialną, wymagającą minimum skupienia pracą. Ale już w łazience podczas kąpieli dzieci, a na pewno – podczas przyjęcia dla większej liczby osób krążąca pod sufitem świetlna kula byłaby doskonałym pomysłem.
Czy Mallouin opatentuje produkt? Wiele budujących się osób ma takie nadzieje, projektant jednak pragnie na razie zachować sekret błyskotliwego rozwiązania. Ale od czego majsterkowicze? [ws]