Lejek na światło
Wśród setek oferowanych dziś gadżetów kuchennych, zwykły lejek nie robi większego wrażenia; co jednak, jeśli stokrotnie powiększony w stosunku do oryginalnego rozmiaru, znajdzie się na dachu budynku? Tego rodzaju rozwiązania dotąd można było zobaczyć na rysunkach dzieci albo nadrealistów; współcześnie stały się częścią projektu domu jednorodzinnego, zrealizowanego w Londynie przez pracownię Gianni Botsford Architects.
U podstaw koncepcji stało pragnienie wzniesienia nieszablonowego budynku – ale też, obok fantazji włosko-brytyjskiego architekta, bardzo konkretna potrzeba: zapewnienia odpowiedniej „podaży” światła dziennego na wszystkich kondygnacjach budynku. Niewielka działka w dzielnicy Notting Hill, otoczona przez okoliczne dwupiętrowe wille, nie mogła liczyć na duże prześwity: stojący tam od 2003 budynek był przewidywalnie ciemny i niepociągający. Mieszkający w pobliżu Botsford pracował nad projektem przez osiem lat, zanim zaproponował właścicielowi radykalną przebudowę.
Ze starego budynku zostało właściwie niewiele więcej prócz ścian fundamentowych i części parteru. Zniesione zostało płaskie, pudełkowe pierwsze piętro, na wysokości którego nadbudowano jedyny w swoim rodzaju drewniany, kryty miedzią dach w kształcie gigantycznego lejka, zakończonego potężnym, czworobocznym świetlikiem: światło zeń zalewa cały strych i parter.
Jednocześnie pogłębiono płytką piwnicę: pod ziemią umieszczono aż półtorej kondygnacji, w tym basen. I ten jednak postanowiono doświetlić: służy temu drugi, przepruty przez parter szyb, z którego światło dzienne dociera aż cztery metry pod powierzchnię gruntu. To związanie z ziemią stało też za „filozofią dachu” pokrytego miedzią: cały dom jednorodzinny wzniesiony jest teraz z „ziemnych” elementów. A jednocześnie – przenika go światło.