Łóżkostołoszafa
Łóżkostołoszafa? Czym miałoby to być, jakimś dziwacznym meblem dla „Zwierzoczłekoupiora”, wymyślonego przez Konwickiego? No, niekoniecznie: to raczej echo rosnącej potrzeby oszczędzania miejsca w coraz mniejszych mieszkaniach. W domu jednorodzinnym też się przyda: można zaprojektować pokój gościnny w ten sposób, by każdy miał swą własną „skorupę”.
Meblownętrze (jego nazwa handlowa brzmi, dość wieloznacznie, „Kammerspiel”) zaprojektował Nils Holger Moormann, samorodny talent designerski, od lat zajmujący się kwestią właściwego wykorzystania przestrzeni. Pomysł jest niezwykły: prostopadłościan z dykty i desek na każdej ścianie zewnętrznej ma rozwiązania związane z jednego typu aktywnością (szykowanie jedzenia, mycie, lektura, sport). Na szczyt prostopadłościaniu trafia się schodkami, pełniącymi zarazem rolę schowka i przestronnych szaf. We wnętrzu kostki można stanąć, urządzić party, zamknąć się na nocną sesję naukową.
Opatrzy się? A co się nie opatrzy po jakimś czasie? Ważne, że Kammerspiel pozwala prawidłowo wypełnić 90 proc. „funkcji mieszkaniowych”: z jego czterech ścian trzeba się wyrwać bodaj tylko po to, by skorzystać z ustępu, wejść/wyjść, ew. wspólnie obejrzeć telewizję. Oczywiście, skazuje też na wyodrębnioną samotność – w obecnej wersji nie da się połączyć :szeregowo” dwóch lub więcej kostek – i to trochę przeraża. Ale na czas studiów jest to rozwiązanie idealne. Dlaczego – pytają w rozpaczy weterani Domów Studenckich z lat 80. lub 90. – nikt nie przyjeżdżał tutaj z „domkiem w walizce”? Sami zaprojektowalibyśmy coś na wzór! [ws]