Marmurowe ściany, marmurowe syćko…
Powyższy wers rozpoczyna zapomnianą niemal, mocno nieprzyzwoitą fraszkę Witkacego. Pisarz, malarz i samorodny historyk sztuki wiedział niejedno o architektonicznych zastosowaniach marmuru, respektowanego (choć i, nie da się ukryć, zbanalizowanego) jako materiał budowlany. Z polerowanego marmuru wznoszono kolumny, portyki i mury, zblazowani i legendarnie zamożni cesarze rzymscy skłonni byli murować zeń baseny. A czy dziś w projekcie domu jednorodzinnego można sięgnąć po marmur tak, by nie wyglądało to nowobogacko?
Portale i oferty biur architektonicznych oferują wiele rozwiązań. Można, oczywiście, wykpić się cytatem: marmurową solniczką, marmurową miską, albo – jeśli marzy nam się element architektoniczny, a nie chcemy przeciążyć ani konstrukcji schodów prowadzących na piętro, ani budżetu – pierwszy ze schodków: postawiony na podłodze klocek z zielonego marmuru (il.1).
Bywają oczywiście – ale to naprawdę banalne – marmurowe wanny, umywalki i blaty łazienkowe, bywają stoliki z marmurowym blatem, który, by przetrąca niebacznie upuszczony kubek. Ale jest rzecz niemal niezniszczalna: stolik z wyciętego i delikatnie obrobionego sześcianu z marmuru (il.2).
Marmur może być wyróżnikiem wnętrz: można wyłożyć nim wannę i wnękę wannową, sąsiednią wnękę – kabiny prysznicowej – wreszcie szafę, hierarchizując w ten sposób, rozdzielając i zarazem przyozdabiając przestrzeń (il.3).
Ale najbardziej niebanalnym rozwiązaniem, jakie udało się wypatrzyć redakcji portalu KB Projekt, jest użycie marmuru jako… zasłony. W belgijskiej rezydencji zaprojektowanej przez De Meester Vliegen Architecten gigantyczny blok z szarozielonego marmuru siedmiometrowej szerokości posłużył jako… przesłona, oddzielająca jadalnię od równie potężnej kuchni (il. 4).