Meble w zalewie
Artystów, rzeźbiarzy i projektantów od lat (a już na pewno od początku „stulecia zwątpienia”, od przełomu XIX i XX wieku) fascynowała nie tyle doskonałość materii, ile jej zawodność, procesy jej rozpadu i niszczenia. Jedni usiłowali odmalować postępy rdzy, inni fotografowali powolne gnicie jabłka. Ale dopiero współczesne technologie pozwalają sztucznie wstrzymać ten proces i kontemplować go, niczym w ogrodach zen, wykorzystując również w projektach domów jednorodzinnych.
Tę nową jakość stwarza między innymi włoskie studio projektowe Alcarol, które podczas niedawnego „tygonia mody” w Mediolanie zaprezentowało meble, stworzone z wyjątkowo pięknej, ale też prędko poddającej się erozji skały osadowej – trawertynu, jednego z kuzynów wapienia. Ma on wyjątkowo wiele „słabych punktów”, co wynika z samej jego natury: powstaje w pobliżu gorących źródłę, gdzie wraz z solami mineralnymi osadzają się algi i inne organizmy, po rozpadzie przyczyniające się do kruchości kamienia.
Specjalistom słabości trawertynu znane są od stuleci: bloki skalne, które po wydobyciu zdradzają oznaki kruszenia są obciosywane jeszcze w kamieniołomach, a wszystkie fragmenty, które mogą potencjalnie zawieść – wyrzucane lub przeznaczane na podsypkę. Alcarol wspólnie z firmą kamieniarską Vaselli spowodowali prawdziwy przewrót na rynku, skupujące zniszczony łom trawertynowy i wykorzystując go w studiu.
Sekret wydaje się proty, stoją za nim jednak lata prób: zdekompletowany blok trawertynowy zalewa się żywicą syntetyczną, po czym całość przycina i szlifuje tak długo, aż nabierza idealnie równego kształtu blatu stołu lub stolika. Wówczas wystarczy osadzić całość na stalowym rusztowaniu. Studio Alcarol wykorzystywało już w tej sposób fragmenty zalanego żywicą, zerodowanego drewna: trawertyn ma jednak osobną, kruchą urodę.