Na biało i na zielono
Jak schłodzić budynek w lecie – a doprecyzowując: jak schłodzić go, nie wydając fortuny na klimatyzację? Wiele projektów domów zakłada instalację pomp ciepła, inni stawiają na (kontrolowane) przeciągi, ale najbardziej – nomen omen – gorący spór toczy się obecnie, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, między zwolennikami dachów białych i zielonych.
Czy chodzi o względy estetyczne? Bynajmniej, poważny spór dotyczy wyboru technologii. Dachy malowane na biało (lub od razu, na etapie wznoszenia budynku, pokrywane białą dachówką lub malowane białą farbą) to rozwiązanie najbardziej zdroworozsądkowe, zdumiewa wręcz, że nie sięgnięto po nie wcześniej. Już najzwyklejsza biała farba sprawia, że odbijanych jest o 2/3 światła słonecznego (całego spektrum, więc i promieniowania podczerwonego, czyli ciepła) więcej niż przy „klasycznej” dachówce ceramicznej lub blaszanej. W Stanach Zjednoczonych, gdzie od kilku lat uruchamiane są kolejne kampanie pod hasłem „White Roofs”, mnożą się naturalnie, reklamy farb białych, bielszych i jeszcze bielszych, kropka w kropkę podobne do promocji proszków do prania.
Nic jednak nie jest proste. Osoby zainteresowane w równym stopniu klimatyzacją, co ekologią, stanowczo opowiadają się za zielonymi dachami: zielonymi, czyli pokrytymi warstwą izolacyjną, warstwą ziemi – i obsadzonymi roślinami. Naturalnie, jest to rozwiązanie bardziej kosztowne, stanowiące pewne wyzwanie techniczne, ale – jak przekonują entuzjaści – dużo bardziej skuteczne. „- Zielony dach” nie tylko odbija promienie słoneczne w lecie, ale stanowi dodatkową warstwę izolacyjną w zimie, zmniejszając wydatki na ogrzewanie - przekonują. - Zielony dach pozwala też na odzyskiwanie i włączanie z powrotem do obiegu wody z opadów.
(źródło: Wikipedia)
– Białe dachy są trzykrotnie bardziej skuteczne, jeśli idzie o odbijanie światła słonecznego! – twierdzą entuzjaści bieli tytanowej. - Tylko, jeśli mówimy o samych promieniach słonecznych – krzywią się „zieloni”. - Jeśli bowiem uwzględnić tzw. przelicznik gazu cieplarnianego, okazuje się, że zielone dachy, pochłaniając CO2 i emitując tlen, są bez porównania bardziej wydajne.
Spór przyciąga uwagę zarówno ekologów, jak rosnącej rzeszy właścicieli domów jednorodzinnych, jak producentów pokryć dachowych. Zabawne, że jego „kolorystyczny” wymiar już dawno stracił znaczenie: nowe generacje farb i pokryć dachowych, wypracowane na fali walki z globalnym ociepleniem przez takich potentatów w branży chemicznej jak BASF, oferują porównywalny z „białym” współczynnik odbicia światła słonecznego również w przypadku tradycyjnych kolorów dachówki: ceglastoczerwonego, ciemnozielonego lub ciemnoszarego. Pozostaje pytanie o technologię – i o to, czy dachówkę z nalotem mchu można już uznać za dach prawdziwie zielony?
Wkrótce w Artykułach portalu ukaże się większy tekst o geoinżynierii i metodach chłodzenia powierzchni użytkowych.