Niewidzialna kurtyna
Rzecz jasna, rozwiązanie to biorą pod uwagę przede wszystkim projektanci, deweloperzy i właściciele budynków wielorodzinnych. Projekt domu jednorodzinnego zakłada bowiem z przyczyn czysto praktycznych istnienie przedpokoju czy hallu (niezgrabnie nazywanego „wiatrołapem”). Prawo budowlane wymaga natomiast kurtyny powietrznej lub wiatrołapu dopiero w przypadku budynków użyteczności publicznej.
Instalowanie kurtyn powietrznych rozpoczęto w latach 30. i 40. XX wieku: sama idea urządzenia jest bowiem dość prosta: wymaga jedynie odpowiednio silnego wentylatora nawiewowego. Hałaśliwe, mniej wydajne niż „zwykłe” zamykane drzwi, zaczęły jednak zyskiwać na komforcie, a co za tym idzie – popularności dopiero wówczas, gdy zaczęto łączyć je z klimatyzatorem, a współcześnie również z wymiennikiem ciepła.
W projektach budynków użyteczności publicznej stawia się dziś przede wszystkim na nieinwazyjność nawiewu i możliwość dostosowania natężenia siły strumienia powietrza do panującej pogody (im większy kontrast temperatur, tym silniejszy powinien być nawiew, by nie dopuścić do mieszania się ciepłego i zimnego powietrza,. Największe firmy branży, od Daikina do Ventii, coraz powszechniej stawiają jednak na racjonalne wykorzystanie ciepła: nowoczesne kurtyny „odzyskują” ciepło z mniej uczęszczanych zakamarków wnętrza, wykorzystując je do dogrzania nawiewu.
Na kurtynach powietrznych w drzwiach wejściowych do budynków się rzecz jasna nie kończy. Podobne rozwiązania wymagane są w przypadku projektów chłodni, magazynów czy pomieszczeń wykorzystywanych przez informatyków. A już szczególne pole do popisu mają projektanci sklepów wielkopowierzchniowych: przez kurtynę powietrzną sprzężoną z dozownikiem aromatu „świeżego pieczywa” czy „soczystych grejpfrutów” klienci gotowi są przechodzić wielokrotnie, poddając się darmowej aromatoterapii. (ws)