Nowy standard prowizorki
PRL pozostawił nam w spadku głęboką nieufność wobec materiałów zastępczych, rozwiązań prowizorycznych i jednorazowych, pozoranctwa maskowanego farbą, gipsem i tekturą. Słynna fraza „Franek, trzymaj ścianę, ja lecę po wypłatę”, nawet, jeśli z czasem przeniosła się ze sfery praktyki do sfery żartów, przez lata nieźle oddawała realia pracy tzw trójek murarskich. Jak jednak mamy się czuć z naszym dystansem do improwizowanej prowizorki, skoro prestiżowe studio projektowe w Los Angeles chlubi się prowadzeniem prac wykończeniowych przy pomocy taśmy dwustronnie klejącej?
To nie żart. Założone przez emigranta węgierskiego, cieszące się w Kalifornii sporą renomą Studio Pali Fekete poinformował przd kilkoma dniami, że fasada przekazanej właśnie do użytku rezydencji wykończona została wyłącznie przy użyciu taśmy dwustronnie klejącej, którą przymocowano do ścian domu ciężkie drewniane panele okładzinowe.
Sytuację wyjaśnia trochę fakt, że rezydencja będzie własnością jednego z wiceprezesów giganta w świecie klejów i spoiw: korporacji 3M, najbardziej może znanej z wynalezienia samoprzylepnych karteczek Post It, lecz równie kreatywnej, jeśli idzie o wszelkie inne spoiwa i łączenia. Taśma dwustronnie klejąca, którą umocowana panele jest – wedle słów rzecznika Pali Fekete Studio od lat używana w branży budowlanej – przede wszystkim na lotniskach, gdzie przy jej pomocy mocowane są do fasad anodyzowane panele aluminiowe, co stanowi częsty motyw dekoracyjny budynków lotniskowych w USA.
W willi wiceprezesa 3M, oficjalnie już nazwanej Double-Stick Residence, taśma tego rodzaju może więc okazać się jak najbardziej na miejscu, tym bardziej, że tendencja do uszlachetniania i podnoszenia do rangi prestiżowych materiałów wykończeniowych rozwiązań, stosowanych dawniej jedynie jako opakowania jednorazowe, przybiera na sile: już przed dwoma laty podczas wernisażu architektonicznego w paryskim Palais de Tokyo zespół Numen/For Use wykonał iście pajęczą pracę, budując kilka metrów nad podłogą sieć tuneli z folii termokurczliwej, którymi nad głowami gości wędrowali w półprzezroczystej poświacie wynajęci aktorzy. Być może więc czeka nas epoka żyrandoli mocnowanych schotchem i kartonowych mebli, w której Franek z Nowej Huty czułby się jak ryba w wodzie. Pozostaje dowiedzieć się z kronik towarzyskich, czy na „parapetowym” przyjęciu w Double-Stick residence za zastawę służyły tekturowe tacki i kubki ze styropianu.