Ocalenie w beczce
Infrastruktura dróg dojazdowych jest stosunkowo nieważnym elementem naszego wymarzonego projektu domu, a nawet, jeśli zastanawiamy się nad nią, to skupiamy się raczej nad tym, jakim tłuczniem wysypać ostatnich kilkanaście metrów przed bramą. A jednak, nawet, jeśli nie zamierzamy jeździć po „naszym” kawałku ulicy prędzej niż 20 km na godzinę, warto ucieszyć się z nowego pomysłu na podniesienie bezpieczeństwa na drogach.
Pomysł został opracowany przez południowokoreańską firmę ETI (Evolution in Traffic Innovation). Istotą koncepcji jest uczynienie rdzeniem barier, osłaniających pobocze szosy, w miejsce sztywnych blach, taśm lub czasem zbyt elastycznych lin – „beczek”, tj. elementów osadzonych na osi, które podczas kolizji łatwo wprawić w ruch obrotowy, trudniej – zniszczyć.
Reszta to fizyka, którą zdążyliśmy zapomnieć (energia uderzenia zostaje przekształcona na energię obrotową i w ten sposób niejako zamortyzowana, zamiast deformować lub zatrzymywać w miejscu samochód) i nowe tworzywa: „beczki” sporządzone są z twardej gumy, sprzedawanej pod marką EVA i pomalowane farbą luminescencyjną.
Pierwsze testy, których dokonano w Korei i w Stanach Zjednoczonych, potwierdzają wielokrotnie większą przeżywalność, publikowane masowo w internecie filmiki pokazują ciężarówki cudownie niemal stające na kołach i samochody osobowe, zawrócone w pół drogi z dachowania. Pytanie, kiedy na taką inwestycję zdecyduje się polska Krajowa Dyrekcja Dróg – i kiedy jaskrawożółte „beczki” pojawią się na drogach trzeciej kolejności odśnieżania… [ws]