Opalizujące obłoki
Zwycięstwo w konkursie na Muzeum Historii Naturalnej w chińskim Chengdu spowodowało mały huczek na giełdzie architektonicznej: renomowana, ale ciągle niszowa pracownia Pelli Clarke Pelli Architects zakasowała standardowych zwycięzców większości konkursów, czyli Zaha Hadid Architects! Widać jednak, że fińsko-amerykańska pracownia miała wiele do zaproponowania, i że – chociaż budynek liczyć ma przeszło 12 tym m.kw. powierzchni i siedem pięter, mieszcząc w swoim wnętrzu m.in. kompletne szkielety tyranozaura i brontozaura – wiele doświadczeń da się wykorzystać również przy projekcie domu jednorodzinnego, gdzie zmieści się w najlepszym razie poroże łosia.
Pelli Architects postawili oczywiście na odwołania do miejscowej natury i historii: sama główna bryła muzeum sprawia wrażenie lekkiej, mimo całościowego zwartego kształtu, dzięki „przepruciu” jej przez szczeliny i sztuczne „przekroje”: to oczywiście nawiązanie do krajobrazu tektonicznego okolic Chengdu, gdzie styka się kilka płaszczyzn geologicznych i nietrudno o uskoki skalne. Strumienie wody, zaaranżowane na kształt geometrycznych wodospadów, to z kolei odwołanie do wywodzących się jeszcze ze starożytności systemów nawadniania.
Na większości zwiedzających największe wrażenie robi jednak „świetlistość” budynku, wyglądającego z daleka jak opalizujący kryształ. Żeby osiągnąć taki efekt, nie wystarczą proste, przejrzyste tafle szklane: ściany muzeum pokryte zostały delikatnie przeświecającymi („translucent”) taflami, pod którymi umieszczona została instalacja LED: takie rozwiązanie, zachowując prywatność użytkowników budynku, wyróżnia go na tle ciemniejszego nieba i w nocy: warto rozważyć instalację podobnej „świetlnej płaszczyzny”, odrealniającej budynek, optycznie odejmującej mu wagi.