Ostrożnie z tunelami
Na świecie bite są kolejne rekordy, jeśli idzie o najgłębsze i najdłuższe tunele: władze Norwegii zaproponowały z kolei ostatnio nowatorskie rozwiązanie w postaci tuneli pływających, które mają być umieszczone do 30 m pod powierzchnią morza, ułatwiając transport przez fiordy. Zawsze jednak istnieje ryzyko, że budowa tunelu naruszy fundamenty stojącej już wcześniej budowli: doświadczają tego właśnie mieszkańcy Millenium Tower, luksusowego 58-piętrowego apartamentowca, który osunął się w grunt na przeszło 40 cm i odchylił o 5 cm od pionu – podobno za sprawą wybudowanego tuż obok jego fundamentów tunelu, łączącego dwa brzegi słynnej Zatoki.
O rzeczywistą przyczynę osuwania się Millenium Tower trwa nadal spór: miejska spółka, Transbay Transit Center, odpowiedzialna za budowę tunelu, odrzuca wszelkie próby przerzucania na nią odpowiedzialności i podkreśla, że to inwestorzy w apartamentowiec dopuścili się rażących zaniedbań, mocując fundamenty na głębokości ok.25 m, w grząskim piasku, zamiast wkuć się ok. 70 m w głąb podłoża skalnego. Transit Center wydał rzekomo blisko 60 mln dol. z budżetu publicznego na dodatkowe zabezpieczenie tunelu przed napieraniem osuwającego się wieżowca.
W Norwegii osunięcie się wieżowca w tej chwili nie grozi, ale podjęte przez Ministerstwo Transportu działania też prowokują do dyskusji wśród specjalistów. Piętą achillesową norweskiego systemu transportu są, jak wiadomo, wrzynające się głęboko, nieraz na kilkadziesiąt kilometrów w ląd, głębokie fiordy o stromych brzegach. Te okoliczności geograficzne utrudniają zarówno transport promowy (w grę wchodzi zorganizowanie serpentynowego dojazdu do przeprawy) jak bicie „klasycznych” tuneli – wymagałoby to zjazdu o kilkaset metrów. Nie sposób również co kilka kilometrów stawiać kolejnych mostów..
Eksperci zaproponowali zbudowanie, po raz pierwszy w świecie, tuneli pływających: mają być one zanurzone na 25-30 m pod powierzchnią fiordu, dodatkowo zakotwiczone w dnie i stabilizowane przy pomocy systemu pływaków. Różnica poziomów będzie w tym przypadku o wiele mniejsza niż ma to miejsce przy tunelach prowadzonych pod dnem morza – w środku znajdzie się zaś klasyczna, dwupasmowa szosa.
To świetny scenariusz dla projektantów norweskiej infrastruktury. Ale też, przyznajmy, dla scenarzystów filmów katastroficznych.