Aktualności

Pąki u Hefajstosa

data dodania: 2016-04-19

Ten nieznośnie „wiosenny” tytuł usprawiedliwia tylko radość z faktu, że coraz częściej projektanci dokonują przeprojektowania kotłowni na paliwo stałe na „czystsze” nie tylko pod względem ekologicznym pellety. W miejsce wielkich, wiecznie kurzących pojemników na popiół można ustawić wiecznie zalegające sanki czy rowerki, a ściany bez obaw pomalować na zielono: odtąd pachnieć tu będzie żywicą, nie siarką.

Historię ogrzewania w domach jednorodzinnych w Polsce ostatnim ćwierćwieczu determinował nie tylko – jak to zwykle bywa – postęp techniczny, lecz i sytuacja gospodarcza. Po 1989, gdy nastąpił pierwszy boom budowlany, zafascynowano się gazem, jako paliwem nieporównanie czystszym od tradycyjnych pieców węglowych. Niestety: w kilka lat później okazało się, że zakręcanie kurka jest ulubioną metodą prowadzenia polityki zagranicznej przez Kreml i węgiel – zwykle w nieco czystszej i oszczędniejszej formie brykietów węglowych lub ekogroszku – wrócił do łask.

Okazało się to jednak nie lada wyzwaniem. Pół biedy, jeśli zmiany podejmowano na etapie projektu domku – wówczas architekt musiał jedynie zadbać o zgodność pomieszczenia z – przypomnijmy - normą PN-87/B-02411. Nawet wówczas nieźle się trzeba było starać, by na niewielką nawet kotłownię wygospodarować pomieszczenie o kubaturze nie mniejszej niż 30 m3, by „odległość tyłu kotła od ściany nie była mniejsza niż 0,7 m, boku niż 1 m, a przodu od przeciwległej ściany co najmniej 2 m”. Ile było jednak lamentów, gdy ktoś, zaufawszy koniunkturze, umieścił pomieszczenia kotłowni gazowej w mniejszym pomieszczeniu na piętrze! Przyszło wówczas pracować z podmurówką, dźwigać węgiel na piętro i przekuwać się - po konsultacji z projektantem - do sąsiedniego pomieszczenia, by gdzieś znaleźć miejsce na pojemniki.

Nic nie wskazuje na to, by gaz staniał, ale podaż drewnianych brykietów i pelletów jest na tyle duża, że można sobie pozwolić na zazielenienie kotłowni. Piec do pelletów jest mniejszy i ma krótsze króćce. Worek z drewnianymi kulkami (lekki!) można postawić pod ścianą. I nawet, jeśli nie jest to tak rewolucyjna adaptacja dawnej kotłowni jak w Łowiczu, gdzie władzom miasta udało się (po przejściu z węgla na c.o.)  zaprojektować w dawnym budynku gospodarczym obszerne mieszkania dla czterech rodzin z Kazachstanu – to można przynajmniej uznać odzyskane pomieszczenie za wygodny i czysty lamus. Można tam powiesić zimowe kurki (zapach żywicy w niczym nie przeszkadza) lub narty. A na pamiątkę – pogrzebacz.(ws)

Styczeń 2014
data dodania: 2014-01-17
Inwestorzy planujący budowę domu nie mogą narzekać. Sytuacja na rynku materiałów budowlanych jest dla nich niezwykle korzystna. W IV kwartale 2013 r pogłębiły się spadki cen, co więcej tanieją też koszty robocizny. więcej...