Parawanik
Przez dekady był symbolem „nieustawności” XIX-wiecznych mieszkań, improwizacji, niezdolności do dostosowania kształtu domu do potrzeb mieszkańców. Parawany z delikatnej sklejki, rzeźbionego drewna lub płótna i jedwabiu najpierw kurzyły się na strychach lub trafiały na opał, potem zaczęli ich poszukiwać nieliczni smakosze stylu. Dziś czasowe „separatory” pokojów znów wchodzą w modę – i londyński designer Philippe Malouin ma szanse zmienić projekt niejednego domu jednorodzinnego, wstawiając tam swoje „przegrody”.
Na razie eksperymentuje w utrzymanych w stylu początku XX wieku nowojorskiej rezydencji Bryant Tower. Jek deklaruje, pociąga go „redukcjonizm” i „minimalizm”, co oznacza, że nie usiłuje dopasować się stylistycznie do wnętrz zbliżonych po trosze do neoklasycyzmu, trochę do Art. Deco. Kolejne instalacje Malouina powstają z wykorzystaniem różowej piany izolacyjnej, grubych, zielonych tkanin ze skóropodobnej folii lub arkuszy pleksiglasu. Każda z tych substancji – przezroczysta, dźwiękoszczelna lub termoizolacyjna – ukazuje potrzebę wznoszenia innych przegród, wyodrębniania i redefiniowania cennych fragmentów wnętrza.
Czy projektanci domów jednorodzinnych w Polsce otworzą się na eksperymenty Malouina? A może bodaj umożliwią, dzięki kilku dyskretnie ukrytym w elewacji zaczepom, błyskawiczne zainstalowanie w living-roomie przegród ze sklejki? [w.s.].
Foto: instalacja Malouina radykalnie zniszczyć charakter wnętrza.