Pod skrzydłami
Architekci nieraz wspominają rozrzucone po Europie “domki loretańskie” – świadectwo wiary, ale też pewnego fenomenu budowlanego, jakim jest wstawianie jednego, małego domu do środka drugiego, większego. Niewiele wiadomo o tym, by duńskie studio CEBRA inspirowało się średniowiecznymi mirakulami, ale zaprojektowany przez nich letni dom jednorodzinny nad fiordem Vejle ma wiele z idei „pudełka w pudełku”.
Powiedzieć, że spadzisty, dwustronny dach został rozbudowany i przedłużony, niemal do granic groteski, znacznie poza obrys podstawy budynku, to nic nie powiedzieć, dopóki nie spojrzy się na załączone zdjęcie: dach z kilku warstw tekowego, superimpregnowanego drewna, w których środku umieszczono stalowy szkielet, stanowi swego rodzaju superstrukturę, drugie rusztowanie strukturalne, pod jakie niejako „podwieszony” jest dom letni. Ten ostatni ma oczywiście własne fundamenty i szkielet, swoją autonomię konstrukcyjną – ale wyrastający zeń „superdach” otacza go, chroni i okrywa – trochę jak w fantastycznych wizjach Lema, opisującego młode organizmy żyjące w ”klatce” rodzicielskich.
Jeśli pominąć niebagatelne koszty budowy, taki projekt domu ma wymierny sens estetyczny, ale i ekonomiczny. „Skorupa” z rozbudowanego dachu osłania właściwą część budynku i izoluje go, pozwalając zaoszczędzić zarówno na ochronnym wykończeniu ścian, jak na wielości warstw izolacyjnych, jak na (pomijając już fakt, że mamy do czynienia z domem letnim) na dogrzewaniu budynku: kilka metrów sześciennych powietrza skutecznie chroni wewnętrzną kostkę. A przede wszystkim – jaki zastrzyk dodatkowej powierzchni! Tarasy, gdzie nie spojrzeć tarasy! I – nikt już nie każe rozwijać nad stołem w lecie wiecznie niefunkcjonalnej, wiecznie nierówno zwijającej się rolety.