Przykręć bas, płomień gaś
Dopracowany projekt domu jednorodzinnego wymaga refleksji również nad zabezpieczeniem przeciwpożarowym. Zwykle zadawalamy się – dobre i to! – kilkoma czujnikami ognia i dymu, gaśnicą proszkową w szafie, staramy się też, ocieplając ściany, dbać o możliwie mało palną wersję styropianu. Jeśli jednak myślimy nad dodatkowymi zabezpieczeniami, ucieszy nas wiadomość o wynalazku dwóch studentów wydziału politechnicznego George Mason University w Virginii: jak się okazuje, możliwe jest gaszenie ognia średniej wielkości… uderzeniową falą basowych dźwięków.
Brzmi to jak prowokacja do kalamburu, wygłaszanego w rytm nieśmiertelnego „C’mon baby, light my fire” zespołu The Doors, ale eksperymenty, opinie badaczy i szacunek, z jakim nowe rozwiązanie potraktował amerykański urząd patentowy, wymuszają respekt. Jak się okazuje, skoncentrowana fala dźwięków o niskiej (z punktu widzenia ludzkiego ucha) częstotliwości oraz infradźwięków rzeczywiście jest w stanie wydajnie przytłumić lub zgasić płomień, nie stanowiąc zarazem zagrożenia dla życia, zdrowia ani słuchu.
Jak na razie opatentowana została przenośna, akumulatorowa, dość nieporęczna gaśnica, przydająca się jedynie do gaszenia izolowanych źródeł ognia (płonący kosz na śmiecie, strzęp izolacji, zawartość garnka) – w żadnym razie nie „pełnoprawnego” pożaru. Nie wydaje się, by wynalazcy w najbliższym czasie posunęli się dużo dalej – emisji dźwięków tej częstotliwości jest energochłonna, nie sposób zasilać jej z akumulatora.
Dlaczego rozwiązanie wydaje się w takim razie w ogóle warte świeczki? Przede wszystkim ze względu na swą nietoksyczność. Nawet zwykła „piana gaśnicza” używana w gaśnicach nie jest obojętna dla zdrowia. Gaśnic wykorzystujących gazy szlachetne, wypierających tlen i tym samym tłumiących ogień, w ogóle nie wolno stosować w pomieszczeniach zamkniętych: mogłoby to spowodować śmierć domowników. Najbardziej uniwersalna gaśnica proszkowa, użyta, też jednak pozostawia po sobie co najmniej bałagan, z pewnością też zniszczone są produkty spożywcze, które znalazły się w jej zasięgu.
Co innego „gaśnica basowa”: lawina dźwięków, która spadnie na szafkę, kuchenkę z płonącym garnkiem czy stół w żaden sposób nie zniszczy znajdujących się tam produktów spożywczych – ani wszelkich innych dóbr, od porcelany po starodruki. Dlatego nowe urządzenie może być rozwiązaniem wymarzonym dla wszystkich bibliofilów… i kucharzy. [ws]