Ruina jako mimikra
Nieotynkowane, ceglane ściany rzadko bywają wyborem właścicieli domu jednorodzinnego: wyjątek stanowią może kraje „ubogiego Południa” w rodzaju Macedonii czy Kosowa, gdzie w krajobrazie pełno jest budynków niedokończonych ze względów podatkowych. Ale właściciel wilii w Hiszpanii nie narzekał na brak środków: czym się więc kierował, wybierając „surowy” projekt?
Przyciągająca uwagę turystów i specjalistów od architektury willa została wzniesiona – ściślej, przerobiona – przez architektów ze studia na zlecenie klienta, któremu odpowiadała anonimowość – także w półpustynnym krajobrazie: zapragnął wykorzystać mury dawno temu porzuconego budynku, „wstawiając” wewnątrz nich nowoczesne gospodarstwo domowe, na podobieństwo kraba, zagospodarowującego muszlę. Oczywiście, konieczne było podciągnięcie na nowo mediów (gaz, prąd elektryczny, woda), poza tym jednak szło o to, by jak najmniej ingerować w zewnętrzną bryłę.
Idea „zamieszkałej ruiny”, „La ruina habitada”, przemówiła do wyobraźni architektów. Wewnątrz ruiny wzniesiony został surowy, doskonale wyposażony loft – reszta przestrzeni zaś, wygrodzonej ceglanymi ścianami, stała się dziedzińcem. Szczególnie wyraźnym znakiem nieingerowania w starą bryłę była rezygnacja z nowoczesnej stolarki okiennej – nowe szyby zostały niejako „nałożone” na stare otwory okienne i umieszczone na specjalnych wspornikach.
Można to uznać za mimikrę (kto szukać będzie bogatego w ruinie, jakich na każdej równinie dziesiątki?), można za eksperyment z „customizacji” lub refleksję nad relacją między starym a nowym i granicach modernizacji. Czy na podobne posunięcie zdecyduje się ktoś w Polsce? Domów w takim stanie, jak ten na zdjęciach, nie brakuje.