Ruinka do renowacji
Wielu nabywcom działek budowlanych marzy się, obok wzniesienia domu według możliwie nowatorskiego projektu, odbudowa małej ruinki, która znalazła się na ich ziemi. To nie musi nic wielkiego: żaden donżona czy barbakan, trudno dziś o nie w Polsce, ot – piwniczka na wino, dawna stajnia, wozownia, budka dróżnika.. Czy – kiedy uda już się, co niemal niemożliwe, odgrzybić i osuszyć – należy odbudowywać je w dawnym, niezmienionym (a bodaj tylko domniemanym) kształcie, czy dyskretnie zaznaczyć, że mamy do czynienia z renowacją?
Kwestia ta od dawna jest przedmiotem sporów różnych szkół konserwatorskich, ale w wyjątkowo wyraziście ilustrują ją losy zrujnowanego zameczku Matrera w pobliżu Cadizu. Fortyfikacje z, bagatela, tysiącletnim stażem niszczały od czasu wojen napoleońskich; ostatnio do osuwania się murów doszło przed kilku laty i władze regionu zleciły renowację firmie Carquero Arquitectura.
Jak widać na załączonym zdjęciu, zamiast prostego „restauracjonizmu”, architekci zdecydowali się dobudować z nowoczesnych materiałów, pokrywając je tynkiem sporządzonym na wzór grudek znalezionych w pobliżu budowy, ale całkiem współczesnym. Dodano doń jasnego barwnika, by wyraźnie skontrastować dawne mury z „dobudówką”.
„Odnowiony” zamek spotkał się z oburzeniem władz lokalnych i miejscowych mieszkańców – i otrzymał dziesiątki wyróżnień i pochwał w środowiskach konserwatorskich. Studio Arquitectura zapowiada realizację kolejnych projektów w zgodzie z tą samą filozofią „nieukrywania różnic”. A co ze współczesnymi polskimi właścicielami nieruchomości? Antykwizują czy modernizują? [ws]