Sala na szynach
To rozwiązanie jest znane scenografom i autorom iluzjonistycznych sztuczek: można uczynić pomieszczenie większym rozsuwając je na boki, o ile wcześniej złożone było niejako w harmonijkę. Tak działały jeszcze 50 lat temu składane obiektywy aparatów fotograficznych i szapoklaki, czyli składane cylindry. Ale czy można zaprojektować w ten sposób budynek?
Jak się okazuje, można – jeśli za sprawę weźmie się ambitny stolarz, bodaj i amator. Caspar Scholz wzniósł nad jeziorem w Eindhoven letni pawilon – wysuwany na boki: dwie części zachodzą na siebie, jak dwie rurki o różnych średnicach, ale bez problemu udaje się je rozsunąć.
Zadanie okazało się proste – wewnętrzną część pawilonu, zbudowaną na szkielecie z lekkiego drewna i „przeszkloną” pleksiglasem, zachowano stacjonarną, a zewnętrzne ściany z grubszego drewna i pokryte blachodachówką wystarczyło umieścić na szynach. Co więcej, część ta została rozdzielona – można wysuwać jedną lub dwie części.
Wyposażenie najbardziej stacjonarne – kanapy, łóżko i niewielki kominek typu „koza” – pozostają na stałe w wewnętrznej części. „Ściany zewnętrzne” można jednak rozsuwać 0 już to na boki, już całkiem w bok, tworząc świetną amatorską scenę lub przytulisko dla uchodźców.
Polska ma spore tradycje przesuwania budynków na rolkach: może warto ją odnowić? [ws]