Sekwoja na łyżce, wyrwidąb na kołach
W dopracowanym projekcie domu jednorodzinnego nie może zabraknąć efektownie zwizualizowanych drzew wokół: połyskująca mgiełka w Photoshopie, wir zielonej piany na makiecie – i wątłe, bezlistne, trzyletnie sadzonki pierwszej wiosny na własnym. Co zrobić, żeby drzewa szybciej pojawiły się wokół naszego domu?
Najlepiej byłoby, oczywiście, odziedziczyć je wraz z działką - i, odpowiednio zabiezpieczywszy, ocalić je podczas nawet najbardziej inwazyjnych stadiów realizacji projektu budowy. Ekipy budowlane nauczyły się już osłaniać pnie zaimprowizowanym szalunkiem i geowłókniną, wytyczać drogi dojazdowe między klonami. Często jednak dom staje na odrolnionych gruntach, gdzie starannie pozbywano się dziczek; nieraz wykarczował je sam sprzedawca terenu.
A przecież drzewa są po prostu potrzebne dla prawidłowego funkcjonowania domowego ekosystemu. Są w stanie obniżyć w lecie temperaturę nawet o dziesięć stopni; to, ile opału udaje się oszczędzić zimą dzięki przeciwwiatrowej osłonie, jaką stwarzają, wymagałoby osobnych badań lobby entuzjastów domów pasywnych; ale wiadomo już, że stanowią skuteczne ogniwo systemu izolacji przeciwwilgociowej (oczywiście - o ile drenaż położony zostanie na tyle płytko, że nie zniszczą go korzenie).
Jak jednak ocienić zbudowany przed rokiem dom pamiętającą przedwojenną czasy lipą czy dębem, nawet, jeśli rosną na działce o kilkaset kilometrów? Jak je wykopać? Przewieźć?
Wiadomo: bez dobrze zachowanych korzeni nie ma co liczyć na udany transfer, wiedzą o tym wszyscy, którzy kupili na Wigilię "choinkę w doniczce", by w marcu przekonać się, że przedsiębiorczy sprzedawca uliczny obciął drzewku szpadlem korzenie z czterech stron, by lepiej zmieściło się do plastikowej doniczki. Jak jednak wykopać drzewo o bodaj 20-centymetrowej średnicy pnia, którego bryła korzeniowa jest rozmiarów garażu?
W sukurs przychodzą maszyny, które wyglądają jak z zajawki "Transformersów". Sprzęt marki Holmac, BobCat, a ostatnio również "szpadlokoparki" firmy Dutchman to zestaw czterech lub ośmiu koncentrycznych ostrzy z hartowanej stali, które zagłębiają się w grunt na głębokość do 2,5 metra, wyłuskując roślinę razej z całym systemem korzeniowym - i, unieruchomioną, przytroczoną do lawety ciężarówki, przewożą na miejsce w ciągu kilku godzin.
Projekt domu może więc zakładać ścianę lub szpaler dorodnych drzew orzechowych, świerków lub dębów - jeśli tylko skorzystamy ze "szpadlokoparek", dostępnych już w kilkunastu wypożyczalniach sprzętu budowlanego w Polsce, możemy nie martwić się o ukorzenienie przenoszonych okazów. Jak dotąd, jedynym wyzwaniem dla maszyn Dutchmana okazują się kalifornijskie sekwoje. (ws)