Światło w trotuarze
Pokemon Go, rozrywka na pozór tyleż niewinna, co jałowa, okazała się jednak katalizatorem poważnych zmian cywilizacyjnych. Na serio dyskutowane są głosy, mówiące możliwości wykorzystywania gry przez agencje rządowe do pozyskiwania gigantycznej ilości danych (te tysiące kamer, przeczesujących fragment miasta!), ale też – przez terrorystów, do ściągania potencjalnych ofiar w jedno miejsce. O przyczynach i konsekwencjach popularności gry dyskutują prawnicy i ontolodzy, tymczasem jednak ideał sięgnął bruku. Ściślej – chodnika.
Już pierwsze dni popularności nowej gry przyniosły niespotykaną falę wypadków drogowych bardzo określonego typu: przechodnie, już nie pogrążeni w myślach czy zaczytani w gazecie, ale po prostu zapatrzeni w komórkową kamerę w poszukiwaniu pokemona, masowo wchodzili wprost pod samochody!
Żadne rozwiązanie, prócz może odpowiednio wysokich murów, nie jest w stanie ocalić łowców wirtualnych żyjątek, którym zdarzyło się już w kilku krajach wybiegać na autostradę, niczym entomologom tropiącym motyla: zatroskane władze kilku miast postanowiły jednak radykalnie zmienić mechanizm informowania o dostępności przejść dla pieszych, gdzie najczęściej dochodziło do wypadków. Australjski zespół projektantów Büro North stworzył już projekt wmontowania w chodnik płyt naszpikowanych diodami LED, rozjaśniających się na zielono lub czerwono: są szanse, że nawet bardzo roztargniony przechodzień zauważy, że rozjarza mu się grunt pod nogami i zawaha się przed wtargnięciem na jezdnię.
Tego rodzaju rozwiązania można mnożyć: stawką jest budżet miasta i powierzchnia, jaką przeznaczy się na odpowiednio dobitnie sformułowany komunikat. Skoro LED-owe wyświetlacze stosowane są z powodzeniem na drogowych tablicach informacyjnych, można wykorzystać je również do informowania przechodniów. Innym rozwiązaniem, które pozwoliłoby dotrzeć z informacją o ruchu drogowym, rozważanym przez władze municypalne w Oslo, jest „wpisanie się” do wirtualnego świata gry: skoro przechodnie nie dostrzegają czerwonego światła, mogą ich o nim informować pokemony… Zanim jednak chodniki i mury miast zostaną bez reszty pokryte przez LEDowe panele, warto wspomnieć na rzymską jeszcze maksymę, która brzmi: chcącemu nie dzieje się krzywda, volenti non fit iniuria.