Szafka cięta mieczem Jedi
Kiedy zaczyna się rozmowa o zagospodarowaniu wnętrza kuchni lub garderoby, każdy, kto projektuje dom jednorodzinny, prędzej czy później sięgnie po MDF, czyli płyty pilśniowe średniej gęstości. Lekkie, wytrzymałe, odporne na zginanie, niedrogie, łatwo poddające się oklejaniu, są nadzieją wielu projektantów mebli. Co jednak, jednak nasz dom jest nietypowy – pojawiają się zaokrąglenia czy krzywizny? Jak „wpasować” mebel z MDF w nietuzinkowy narożnik?
Oczywiście, można „docinać na wymiar”, rzadko kiedy jednak będziemy zadowoleni z wyniku: ze względu na wysoką gęstość materiału, narzędzia stolarskie zużywają się kilkakrotnie częściej niż w przypadku zwykłego drewna, trudno też o cięcie precyzyjne – a już na pewno nie jest możliwe docinanie powierzchni laminowanych lub zabezpieczonych w inny sposób.
W sukurs przyjdzie nam laser, który tnie precyzyjnie, czysto (pył z MDF wytrąci na wiele godzin z równowagi wielu alergików i nie ma co liczyć na to, że uda się go wciągnąć odkurzaczem) i bez zmory każdego, kto pracował nożyczkami lub laubzegą: nie ma mowy o zaokrągleniach w narożach lub „ciasnych miejscach” ścianki.
Jest to tym ważniejsze, że najpoważniejszą chyba wadą płyt MDF jest jej zdolność do łatwego rozwarstwiania się w przypadku montowania wkrętów: jest to wysoce niewskazany sposób montażu, kleje i obejmy muszą wystarczyć. A jeśli nie wystarczą? Precyzyjne wycinanie skomplikowanych kształtów laserem CNC lub CO2 pozwoli sięgnąć projektantowi do zapomnianych już na poły technik „bezgwoździowych”: łączenia na czopy, wpusty lub jaskółczy ogon…
Warto więc, jeśli w pobliżu naszego nowego domu istnieje pracowania dysponująca stanowiskiem do cięcia laserowego (w Polsce liczba licencjonowanych użytkowników laserów stolarskich dawno przekroczyła 10 tysięcy, szanse na to są więc spore), zachęcić autora projektu do odważnego rozrysowywania zabudowy. Lepsze to niż przez kilkanaście lat borykać się ze zbyt topornymi drzwiczkami lub postumentem pod zmywarkę.