Szczotkowanie płomieni
Szczotka wydaje się anachronizmem w gospodarstwie, gdzie zwykle wahamy się między odkurzaczem centralnym a samobieżnym robotem, sama zaś zmiotka przydaje się najwyżej do sprzątania po przyjęciu okruchów ze stołu. Jest jednak rozwiązanie, które warto wziąć pod uwagę, projektując wystrój domu jednorodzinnego: uwidocznienie głębokiej struktury drewna. Jeśli zdecydujemy się na to, bez szczotki (miedzianej lub z twardego nylonu) się nie obejdzie.
Szczotkowanie drewna, praktykowane przez stolarzy i designerów od ponad dwustu lat, sprawdza się przede wszystkim w przypadku miękkiego drewna iglastego: sosnowego i świerkowego. Nie warto szczotkować buczyny, klonu lub hebanu – zniszczymy tylko drewno. Jeśli jednak weźmiemy na warsztat sosnową deskę, szczotkując ją wzdłuż słojów, mamy szanse na piękne pogłębienie rysunku „płomieni”, jakie tworzą słoje przy lekko ukośnym cięciu.
Można takiego zabiegu dokonywać w profesjonalnym warsztacie stolarskim – jeśli jednak mamy trochę determinacji, możemy „postarzyć” sosnowy stół, regał czy wieszak sami. Sprawdzi się szczotka, choć można też zdecydować się na piaskowanie – szereg firm wypożycza już w tej chwili zestawy lub przyjmuje przedmioty do piaskowania. Godzina pracy z drewnem, przedmuchanie powstałych wyżłobień powietrzem z kompresora, woskowanie lub olejowanie – i nasz mebel stanie się na oko starszy o sto lat. Ale piękniejszy. Nie można tego niestety powiedzieć o wykonawcy – takie prace należy zawsze wykonywać w masce, w kapturze i w możliwie szczelnym kombinezonie – a i tak oblepią nas szczelnie najdrobniejsze z możliwych wiórki. [ws]