Tłusty żart
Myślenie o funkcjonalności, którym kieruje się większość projektantów domów jednorodzinnych, zakłada budowanie na planie prostopadłościanu, zachowanie prostych i gładkich ścian, geometryczną logikę budynku. Czasem jednak zdarzają się odstępstwa – w imię gestu, happeningu lub demonstracji. Warto rzucić na nie okiem, nawet, jeśli nie zamierzamy tego naśladować na budowie domu: zwłaszcza, jeśli jest to budynek-rzeźba Erwina Wurma.
„Otyły dom”, który stanął przed wiedeńskim Belwederem (trudno jednak powiedzieć, by go zdobił), jako projekt pojawił się w szkicach projektanta już przez piętnastu laty – i już wówczas miał być „głosem w debacie o kulturach konsumenckich”. Od tego czasu konsumeryzm przybrał na sile, statystyczny BMI stał się dużo mniej obiecujący – i rzeźba o wymiarach niewielkiego domu jednorodzinnego, wysokości 7 metrów, ze sztywnego, czystego polistyrenu rozpiętego na stalowym rusztowaniu robi furorę.
Znacznie bardziej praktyczne intencje przyświecały belgijskiego projektantowi i rzeźbiarzowi Nickowi Ervinckowi, który na tylnej, nieatrakcyjnej ścianie nośnej budynku w Gandawie (Ghent) rozpiął gigantyczne, plastyfikowane, lśniące jak lateks płótno – pod którym znalazło się, na poziomie parteru, miejsce na bar i parking rowerów. Funkcjonalność – owszem, pod rozwianą na deszczu, bąbelkującą fasadą, Czy ktoś z polskich inwestorów-zleceniodawców byłby zainteresowany podobnym rozwiązaniem?